Wszechświat się zestarzał. Nie ma już siły na produkcję nowych gwiazd. - To początek końca - przekonuje astrobiolog Caleb Scharf.
Fakt, że Wszechświat przestaje produkować gwiazdy wytropił wraz ze współpracownikami młody naukowiec z Holandii David Sobral. Za pomocą największych i najbardziej wrażliwych teleskopów świata zbadał, ile gwiazd powstawało w galaktykach w różnych epokach Uniwersum. Zajrzał 4 mld lat wstecz, czyli do czasów, kiedy powstawała Ziemia, i nawet 11 mld lat do tyłu. Porównał te obserwacje ze współczesnym procesem produkcji gwiazd.
Okazało się, że 95 proc. wszystkich gwiazd, które obecnie obserwujemy na niebie, narodziły się w ciągu ostatnich 11 mld lat a około połowa z nich powstała między 11 a 8 mld lat temu. Jednak najbardziej zaskakujący był fakt, że tempo powstawania gwiazd w galaktykach to obecnie zaledwie 3 proc. tempa sprzed 11 mld lat. Według astrobiologa Caleba Scharfa to znak, że Wszechświat się starzeje i że prawdopodobnie uda mu się wyprodukować jeszcze tylko 5 proc. liczby istniejących obecnie gwiazd.
- To jest dosłownie, początek końca - twierdzi astrobiolog.
Bez gwiazd na niebie?
Gwałtowny spadek tempa wzrostu produkcji nie oznacza, że za kilka lat na niebie nie będzie w ogóle gwiazd.
- Zdecydowana większość gwiazd we Wszechświecie ma masę mniejszą niż Słońce. Dla przykładu, w Drodze Mlecznej 75 proc. wszystkich gwiazd ma połowę masy Słońca. A mniejsze gwiazdy żyją dłużej. Tak więc nie ma szansy, żeby gwiazdy tak szybko wygasły - uspokaja Caleb Scharf.
To są ciekawe czasy
Według astrobiologa żyjemy w ciekawych czasach, na pograniczu czasów szczytowej ilości gwiazd w Kosmosie a powolnego spadku ich produkcji.
- W tym okresie może zdążyć się jeszcze dużo ciekawych rzeczy. Na przykład w ciągu 4-5 mld lat Galaktyka Andromedy może zderzyć się z naszą i w ten sposób Kosmos może znów, chociaż na chwilę rozbłyśnie światłem nowych gwiazd - opowiada Caleb Scharf.
Autor: mm/rs / Źródło: scientificamerican.com