W lutym tego roku meteorolodzy na Śnieżce w Karkonoszach odnotowali maksymalnie 228 centymetrów śniegu. Kierownik obserwatorium Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, znajdującego się na szczycie góry przekazał, że tyle śniegu na Śnieżce nie było od dziesięciu lat.
- To zdecydowanie najbardziej śnieżna zima w Karkonoszach od 10 lat - powiedział Piotr Krzaczkowski. Już w styczniu pracownicy obserwatorium musieli wchodzić do budynku położonego na wysokości 1602 metrów nad poziomem morza przez okno, gdyż nie sposób było odśnieżyć drzwi wejściowych.
W ubiegłym roku pokrywa śnieżna na Śnieżce przekroczyła metr, a w latach wcześniejszych śniegu było jeszcze mniej. - Wcześniej więcej śniegu było w 2005 roku. Wówczas w marcu odnotowano pokrywę śnieżną o grubości 247 centymetrów. Marzec zresztą to miesiąc, w którym na Śnieżce jest najwięcej śniegu - powiedział Krzaczkowski.
Meteorolog dodał, że na najwyższym szczycie Karkonoszy śnieg może utrzymywać się nawet do końca maja. - W ostatnich latach jednak, kiedy zim właściwie nie było, w weekend majowy na Śnieżkę można było wjechać samochodem - mówił.
Czy będą powodzie?
Utrzymująca się gruba pokrywa śnieżna w Karkonoszach może skutkować powodziami na terenach podgórskich. Prognozowanie, czy spowoduje to powodzie, jest jednak bardzo trudne. - Wszystko zależy od tego, jak szybko będzie się ten śnieg topił. Przy słonecznych dniach śnieg topi się stosunkowo wolno - powiedział kierownik obserwatorium IMGW. Zauważył, że największy problem pojawia się, gdy do rosnącej temperatury dołączą opady deszczu i ciepły wiatr fenowy (zstępujący z grzbietów w doliny). - Wówczas pokrywa śnieżna topi się bardzo szybko i zagrożona powodzią może być Kotlina Jeleniogórska - podkreślił.
Najbardziej śnieżną od 10 lat zimę w Karkonoszach poprzedził najcieplejszy od 100 lat rok w tym paśmie górskim. - Nie było w zeszłym roku ekstremalnych temperatur w lecie, ale średnia temperatura roczna była wysoka - powiedział meteorolog.
"Nie zaprzestano robienia pomiarów"
Pomiary meteorologiczne prowadzi się na Śnieżce od niemal 140 lat. Obserwatorium Meteorologiczne IMGW to jedna z dwóch takich placówek w Polsce. Druga znajduje się w Tatrach na Kasprowym Wierchu. Charakterystyczny budynek dzisiejszego obserwatorium, składający się z trzech połączonych dysków, powstał w 1974 roku.
Jednak w 2009 roku doszło tu do katastrofy. - Na ponad tydzień meteorolodzy musieli opuścić obserwatorium, ale nie zaprzestano robienia pomiarów - opowiadał Kraczkowski.
W czwartkowy wieczór 11 marca 2009 r. w budynku obserwatorium, w górnym dysku, zaobserwowano odczuwalne nieduże "tąpniecie". Pojawiły się spękania na podłodze i wokół drzwi. - Szefostwo IMGW zdecydowało o powołaniu sztabu kryzysowego, a w piątek rano na górę mieli dostać się przedstawiciele nadzoru budowlanego i prokurator. Jednak ze względu na panujące warunki atmosferyczne udało się im wjechać na szczyt dopiero w sobotę od czeskiej strony - wspomina kierownik obserwatorium.
Automatyczne stacje nie wystarczały
Obserwatorzy przenieśli część sprzętu z górnego dysku do środkowego. Na górny dysk już nikt nie wchodził. - Zainstalowaliśmy też automatyczną stację, a nadzór budowlany stwierdził, że jest możliwe użytkowanie dysku środkowego. Wówczas wyglądało na to, że sytuacja się ustabilizowała - powiedział Krzaczkowski.
Jednak w niedzielę na budynku obserwatorium zebrały się duże ilości szadzi i zaczęły pękać kolejne elementy konstrukcyjne dysku górnego. Pracownicy definitywnie opuścili obserwatorium i pierwszą noc spędzili w stacji górnego wyciągu na Kopę.
W poniedziałek 16 marca doszło do katastrofy budowlanej. Dysk górny zawalił się i oparł na środkowym. Meteorolodzy przenieśli się do Domu Śląskiego, schroniska położonego pod szczytem Śnieżki. - Automatyczne stacje podawały temperaturę, wilgotność, ciśnienie oraz kierunek i prędkość wiatru. Obserwatorzy zaś musieli co sześć godzin wchodzić na szczyt Śnieżki i dokonywać pomiarów opadów - mówił kierownik. Dzięki temu, pomimo trwającej niemal dwa tygodnie ewakuacji, została zachowana ciągłość pomiarów.
Już w grudniu w Karkonoszach było dużo śniegu
Zbyt duży ciężar szadzi
Po katastrofie specjaliści dokonali ekspertyzy, która określiła przyczyny zawalenia się dysku górnego oraz wskazała, jak należy przeprowadzić remont obiektu. Konstrukcja nie wytrzymała obciążeń związanych ze zbierającą się na dysku szadzią i śniegiem oraz silnym wiatrem.
Remont budynku obserwatorium trwał dwa lata, a konstrukcja górnego dysku została tak wzmocniona, aby wytrzymać kilka razy większe obciążenia. Tegorocznej zimy pokrywa śnieżna na najwyższym szczycie Karkonoszy jest grubsza niż w 2009 r.
We wtorek w Karkonoszach obowiązuje pierwszy stopień zagrożenia lawinowego. Grubość pokrywy śnieżnej o godzinie 6 rano wyniosła 209 centymetrów.
Autor: ao/aw / Źródło: PAP