Zdaniem naukowców zanieczyszczenia powietrza znacząco zwiększają ryzyko wystąpienia niskiej wagi urodzeniowej u noworodków, a tym samym wystawiają ich zdrowie na szwank.
W czasopiśmie naukowym "British Medical Journal" na początku grudnia ukazał się artykuł, w którym brytyjscy naukowcy przedstawili analizę skutków zanieczyszczenia powietrza, którym oddychały ciężarne, na kondycję ich nowo narodzonych dzieci. Badania przeprowadzono w Londynie, jednak zdaniem naukowców już teraz wiadomo, że w wielu miejscach na świecie sytuacja jest nieporównywalnie gorsza.
Zdaniem autorów raportu w niedalekiej przyszłości może to zaowocować "klęską na polu zdrowia publicznego".
Wszystkie dzieci nasze są
Według ubiegłorocznego raportu Światowej Organizacji Zdrowia w skali globalnej aż dwa miliardy dzieci - a więc 90 procent wszystkich dzieci świata - są narażone na zanieczyszczenie powietrza. Z kolei z raportu opublikowanego w środę przez UNICEF wynika, że aż 17 milionów dzieci cierpi z powodu stężenia szkodliwych dla zdrowia pyłów, które sześciokrotnie przekracza dopuszczalne normy. Smog wpływa na zdrowie matki i jej nienarodzonego dziecka i, tym samym, prowadzi do nieodwracalnych szkód jeszcze przed porodem.
Członkowie zespołu badawczego, którzy przeprowadzili wspomniane badania, przyznali, że nie ma stuprocentowo bezpiecznej metody, która umożliwiłaby matkom uniknięcie negatywnego wpływu zanieczyszczeń na płód. Zdaniem naukowców niezbędne są jak najszybsze działania, mające na celu ukrócenie lub przynajmniej ograniczenie emisji zanieczyszczeń.
- To niedopuszczalne, że matka nie ma żadnego wpływu na to, czy jej dziecko urodzi się i pozostanie zdrowe - przyznała Mireille Toledano z Imperial College London, która współprowadziła wspomniane badania.
Świat się dusi
Autorzy raportu poddali analizie wszystkie narodziny z ostatnich czterech lat, do których doszło w Londynie - a więc, w sumie, 540 tysięcy - po czym powiązali kwestię zanieczyszczenia powietrza, którego doświadczyły matki, z niską wagą ich dopiero co narodzonych pociech (poniżej 2,5 kg). Badacze oszacowali, że każde 5 mikrogramów szkodliwych pyłów w powietrzu prowadzi do wzrostu prawdopodobieństwa wystąpienia niskiej wagi urodzeniowej aż o 15 procent.
Warto nadmienić, że przeciętne stężenie pyłów PM10 i PM2.5 w Londynie to aż 15 µg/m3 - o 5 µg/m3 wyższe niż to dopuszczalne według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Gdyby przestrzegać wytycznych WHO, liczba dzieci o mniejszej wadze ciała w samym Londynie spadłaby nawet o 350 rocznie.
- W Wielkiej Brytanii wytyczne te nie są w wystarczającym stopniu przestrzegane, a powinny, choćby z myślą o ciężarnych i ich dzieciach - przestrzegła Toledano. - My, naukowcy, zdajemy sobie sprawę z tego, że prawidłowa waga ciała to podstawa. Dzięki jej zachowaniu nie tylko maleje prawdopodobieństwo wczesnego zgonu, ale też zmniejsza się ryzyko wystąpienia chorób serca, cukrzycy i całego szeregu różnorodnych bolączek - dodała.
"Ogromne zagrożenie"
- Chociaż dla Londynu zjawisko to nie jest aż tak alarmujące, to w innych miejscach na świecie jest znacznie gorzej - przyznała Sarah Stock, wykładowczyni z Uniwersytetu w Edynburgu. - Wpływ, jaki ma smog na śmiertelność noworodków w Delhi, jest nieporównywalnie większy, i to właśnie na tym powinny się skoncentrować nasze działania: na społeczeństwach, w których dzieje się po prostu gorzej - dodała.
Dyrektor wykonawczy UNICEF-u Anthony Lake kategorycznie stwierdził:
- Zanieczyszczenia nie tylko prowadzą do niedorozwoju płuc u młodych ludzi, lecz mogą też prowadzić do nieodwracalnych uszkodzeń układu nerwowego - przyznał. - To pogrzebie nadzieje na zdrowy rozwój. Nie ma już takiego społeczeństwa, które może sobie pozwolić na ignorowanie tej palącej kwestii - stwierdził.
Autorzy raportu zgodnie przyznali, że wiele współczesnych bolączek spędza sen z oczu matkom, lecz to na smog powinny być szczególnie wyczulone:
- Bez najmniejszej wątpliwości to ogromne zagrożenie dla zdrowia publicznego. Musimy coś zrobić, a nie zrzucać winę na matki. Dzieci zasługują na naszą uwagę - dodała Toledano.
W Polsce jeszcze gorzej
Niestety, w sezonie grzewczym stężenie pyłów PM2.5 i PM10 w wielu polskich miastach jest znacznie wyższe niż w Londynie, bo wielokrotnie przekraczające normy.
Według lekarzy jest to ogromny problem, który z biegiem lat będzie się pogłębiał, o ile nie zostaną podjęte odpowiednie kroki. Zdaniem Krajowego Konsultanta ds. Badań Środowiskowych, profesora Michała Hankego, smog prowadzi do poważnych komplikacji zdrowotnych u matek i dzieci.
- U jednej trzeciej dzieci poniżej roku stwierdza się problemy z układem oddechowym, często z powikłaniami. Ten odsetek może być jednak znacznie wyższy - nawet do 60 procent - przyznaje profesor.
- Moje dzieci chorują co drugi tydzień, więc podejrzewam, że jest jakaś korelacja - stwierdza Anna Jeżewska z Warszawy.
Obejrzyj cały materiał magazynu "Polska i Świat":
Autor: sj / Źródło: Guardian, Unicef, WHO, źródło głównego zdjęcia: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock