Para 70-letnich Brytyjczyków wypoczywających w Hiszpanii zginęła, gdy na ulice miasta nagle wdarła się woda. Fala powodziowa powstała na skutek krótko, ale ulewnie padającego deszczu. Prawdopodobnie nie doszłoby do tragedii, gdyby miejscowe władze wcześniej utwardziły dno pobliskiego wąwozu.
Nagła fala wezbraniowa po ulewnie padającym deszczu zmieniła ulicę sennego miasteczka Finestrat na Costa Blanca w rwący potok. Ściana wody uderzyła m.in. w kawiarniany ogródek, w którym wypoczywała para brytyjskich turystów.
Są ranni, poszkodowani i zabici
Naoczny świadek powiedział, że Brytyjczycy siedzieli w barze przy rynku. Zostali porwani przez falę wraz z dużą ilością gruzu. Pomimo prób, nie udało się ich uratować.
Do szpitala zostały przewiezione dwie osoby. Początkowo nie można też było odnaleźć również 90-latka. Na szczęście z ulicznej powodzi wyszedł bez szwanku.
W 25 minut spadło zaledwie 7,2 litra na metr kwadratowy. Według władz nie było więc powodu, aby wszcząć alarm.
Silny nurt porywał wszystko
Ulewnie padający deszcz doprowadził do tego, że w piątek około południa woda w rzece przepływającej nieopodal popularnego kurortu Benidorm wezbrała i wystąpiła z brzegów. Przedostała się do miasteczka przez wyschnięty wąwóz. Zalała stragany i niewielkie stoiska, stojące wzdłuż rynku.
Jak widać na amatorskim nagraniu, silny nurt wody porywał ze sobą prawie wszystko, co napotkał na swojej drodze.
Jeden ze sprzedawców widząc, że woda zaczyna się wdzierać się na ulicę, cztery razy dzwonił pod alarmowy numer 112. Musiał czekać ponad godzinę na to, aż przyjdzie pomoc. Niektórzy handlarze mieli szczęście – mogli się schować w swoich samochodach, dzięki czemu silny nurt ich nie porwał.
Rynek został całkowicie zniszczony. Większość sprzedawców straciło wszystko – od straganów i samochodów, na towarach kończąc.
Autor: usa/ms / Źródło: Reuters TV, elpais.com