Jebi, uznawany za najsilniejszy tajfun od 25 lat, we wtorek dotarł do południowo-zachodniej Japonii. Zginęło 10 osób, rannych zostało ponad 300. W niektórych miejscach odnotowano najwyższe fale od 1961 roku. Ewakuowano ponad milion osób. Półtora miliona odbiorców jest bez prądu.
- Straty największe są w południowej i południowo-zachodniej części Japonii, czyli w Osace, Kobe i Nagasaki, bo tam centralnie przeszedł ten tajfun. Najgorsza sytuacja jest na lotnisku Kansai. Ono znajduje się na wyspie połączonej mostem. Niestety w ten most uderzył statek i most jest uszkodzony. Na lotnisku jest trzy tysiące osób uwięzionych, którzy już nie mają, co jeść, co pić. Tam się robi ciężka sytuacja - opowiadał we "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24 Marek Gajewski, Polak mieszkający w Tokio.
- Wiadomo było, że tajfun się zbliża. Rząd zarządził ewakuację. Ponad półtora miliona osób musiało się ewakuować do różnych schronisk. Japonia jest chyba najlepiej przygotowanym krajem na świecie, jeżeli chodzi o różne klęski żywiołowe. Są przygotowane schrony z jedzeniem i napojami, gdzie można przetrwać naprawdę długo. Także metra są przygotowane, żeby zmienić się w schrony - tłumaczył Gajewski.
Ulewny i niszczycielski deszcz
Jak poinformowała japońska straż przybrzeżna, w zatoce Osaka wiatr zwiał zakotwiczony tankowiec w kierunku mostu łączącego port lotniczy Kansai z miastem Izumisano. Statek zderzył się z mostem, w wyniku czego uszkodzona została zarówno jednostka, jak i konstrukcja mostu. Załodze statku nic się nie stało. Wielkie fale porywały samochody, przewracały portowe dźwigi.
Tajfun Jebi, po przejściu przez prefekturę Tokushima położoną na wyspie Sikoku, nawiedził okolice miasta Kobe leżącego po drugiej stronie zatoki Osaka. Zmierza w kierunku Morza Japońskiego.
Ewakuowano ponad milion osób, a 1,5 miliona odbiorców pozbawionych jest prądu. Władze ostrzegają przed podtopieniami i osunięciami ziemi.
W niektórych częściach Kioto w ciągu godziny spadło ponad 100 litrów deszczu na metr kwadratowy. W niektórych częściach wyspy Sikoku odnotowano porywy wiatru dochodzące do 208 km/h.
Jak podała telewizja NHK, w niektórych regionach odnotowano jedne z największych fal od czasu tajfunu w 1961 roku.
Odwołane loty
Jebi to najpotężniejszy od 25 lat tajfun, który nawiedził Japonię. Japońska Agencja Meteorologiczna ostrzega przed ulewami, silnym wiatrem, powodziami i lawinami błotnymi. W kraju odwołano setki lotów, głównie na zachodzie i w środkowej części kraju. Występują również utrudnienia w ruchu pociągów. Oczekuje się, że w ciągu najbliższej doby w środkowej Japonii spadnie 500 litrów deszczu na metr kwadratowy, a w zachodniej części kraju - 400 l/mkw.
Potężny żywioł
W epicentrum tajfunu Jebi, sklasyfikowanego jako "bardzo silny", wiatr osiąga prędkość 160 kilometrów na godzinę, w porywach może rozpędzić się nawet do 216 km/h. Meteorologowie przewidują, że Jebi w środę nad ranem osłabnie i przekształci się w burzę tropikalną. Z powodu tajfunu z podróży na zachód kraju zrezygnował premier Shinzo Abe, który wezwał mieszkańców do "podjęcia kroków w celu ochrony".
Francuska agencja prasowa AFP pisze, że w okresie letnim Japonię często nawiedzają tajfuny. Jebi może na zachodzie kraju spowodować kolejne znaczące straty. Lipcowe powodzie i osunięcia doprowadziły już tam do śmierci około 220 osób.
Autor: anw,dd/aw/rp / Źródło: PAP, Reuters