W pożarach, z którymi od ubiegłego weekendu walczą strażacy w środkowej Portugalii, rannych zostało 39 osób. Akcję gaśniczą utrudnia porywisty wiatr i upały.
Jak do tej pory, w wyniku pożarów rannych zostało 39 osób, w tym jedna ciężko. Lokalne władze podały, że ewakuowano niektórych mieszkańców. Kilka domów zostało zniszczonych.
Według danych europejskich służb monitorujących pożary, w miniony weekend spłonął obszar o łącznej powierzchni 8,5 tys. hektarów.
"To było pandemonium"
Służby poinformowały w poniedziałek wieczorem, że pożar który wybuchł w sobotnie popołudnie, był w 90 procentach pod kontrolą, ale nadal wymaga "sporo uwagi" z powodów silnych porywów wiatru, które sprzyjają rozprzestrzenianiu.
- Najgorsze mamy już za sobą - poinformował Pedro Nunes, dowódca służb. Dodał, że w tej chwili żadne domy i wioski nie są już zagrożone.
Ostatnie dni były bardzo ciężkie dla Macao i Vila de Rei. Zdaniem mieszkańców tych miejscowości działalność służb była niewystarczająca. Skarżyli się, że strażaków było za mało, by opanować żywioł.
Hodowca owiec Ferdnando Cardoso powiedział w rozmowie z agencją Reutera, że kiedy ogień dotarł do Macao, nie było strażaków. Mężczyzna musiał ewakuować swoje owce.
- To było pandemonium - powiedział Cardoso.
Częste pożary
Najtragiczniejszym rokiem dla Portugalii pod względem walki z pożarami był 2017. Wskutek żywiołu zginęło wówczas 120 osób. Najbardziej dramatyczne akcje ratownicze prowadzone były 17 czerwca w gminie Pedrogao Grande, w środkowej Portugalii, gdzie zginęło wówczas 65 osób.
Ponad 40 kolejnych ofiar zginęło w pożarach, które pojawiły się w środkowej i północno-wschodniej Portugalii w połowie października 2017 r. Siłę żywiołu zintensyfikował wtedy huragan Ofelia.
Autor: dd/rp / Źródło: Reuters, tvnmeteo.pl