Mieszkańcy Małopolski we wtorek i środę zmagali się z silnym wiatrem. Miejscami porywy osiągały nawet 200 kilometrów na godzinę. Strażacy interweniowali 120 razy. Wiatr zrywał dachy, linie energetyczne i przewracał stragany.
We wtorek i środę strażacy interweniowali w Małopolsce ponad 120 razy - prawie 30 razy we wtorek, z czego 25 razy na Podhalu oraz blisko 90 razy w środę, z czego 65 razy na Podhalu. Silny wiatr we wtorek zniszczył m.in. część straganów na Gubałówce, część domów zostało odciętych od prądu.
- Kilkanaście zgłoszeń dotyczyło pozrywanych dachów na budynkach gospodarczych. W wyniku silnego wiatru nikt nie został poszkodowany - powiedział w środę wieczorem rzecznik prasowy małopolskiej straży pożarnej Sebastian Woźniak i dodał, że strażacy w dalszym ciągu otrzymują zgłoszenia.
CZYTAJ WIĘCEJ: IMGW WYDAŁ OSTRZEŻENIA, RCB WYSŁAŁO ALERT
Apel o ostrożność
Straż pożarna apeluje o schowanie przedmiotów, które wiatr mógłby porwać lub zwalić i zranić innych, a do kierowców zwraca się z prośbą o ostrożność podczas jazdy. We wtorek w górach prędkość wiatru przekraczała nawet 200 kilometrów na godzinę, w środę w Zakopanem wiatr dochodził w porywach do 70 km/h.
To nie był halny
Jak wytłumaczył synoptyk tvnmeteo.pl Artur Chrzanowski, wiatr, który wystąpił w nocy z wtorku na środę, nie był wiatrem halnym, choć miał kilka podobnych cech.
- Ludzie myślą, że jak wieje w górach, to na pewno chodzi o wiatr halny. Tymczasem taki wiatr, wiejąc ze Słowacji, musi mieć prostopadły kierunek. Ponadto jest to suchy wiatr, a na Podhalu padał wtedy śnieg - zaznaczył synoptyk. Dodał, że choć porywy były bardzo silne, średnia prędkość wiatru oscylowała w okolicy 60 kilometrów na godzinę. To zbyt mało, by można było mówić o wietrze halnym.
Autor: kw,dd/map,aw / Źródło: TVN24, tvnmeteo.pl