W odległości ponad 200 km przed wybrzeżem Meksyku huragan Raymond zrobił sobie przystanek. Bardzo możliwe, że żywioł wcale nie dotrze do kraju, który od niedzieli pozostaje w stanie pogotowia. Najnowsze pomiary prędkości wiatru wskazują, że jego siła słabnie.
Prędkość wiatru zmalała do 193 km/godz., zaś odległość od Acapulco wynosi ponad 260 km. Istnieje szansa, że huragan Raymond, który już w niedzielę postawił na nogi Meksyk w ogóle nie dotrze do lądu.
A mogło być groźnie
W poniedziałek rano informowano, że huragan Raymond, który utworzył się w niedzielę nad Pacyfikiem, przesuwa się w kierunku wybrzeża Meksyku, zagrażając m. in. znanemu kurortowi.
Prędkość towarzyszącego mu wiatru dochodziła wtedy do 250 km/h.
Narodowe Centrum ds. Huraganów (National Hurricane Center) w Miami poinformowało, że póki co nic nie wskazuje na to, by Raymond dotarł nad ląd. Jeśli tak pozostanie, ostrzeżenia wydane dla Meksyku się zmienią.
Od niedzieli pogotowie
Władze meksykańskie ogłosiły w niedzielę pogotowie na odcinku wybrzeża od Acapulco w stanie Guerrero do portowego miasta Lazaro Cardenas na północy. Obserwowana była też sytuacja w pasie od stanu Chiapas na południu do stanu Jalisco na zachodzie.
Wcześniej wizyta Manuela oraz Ingrid
W połowie września br. Meksyk został zaatakowany równocześnie od wschodu i od zachodu przez dwa tropikalne sztormy, noszące imiona Manuel i Ingrid. Spowodowały one liczne powodzie i zniszczenia. Zginęło wówczas ponad 150 osób, a straty oceniono na 6 mld dolarów. Acapulco wciąż jeszcze nie przezwyciężyło skutków niszczycielskich powodzi.
Autor: map,mb/mj,rs / Źródło: PAP