Wzrosła liczba ofiar katastrofalnej lawiny błotnej na południowym zachodzie Kolumbii. Bezpośrednią przyczyną były ulewne deszcze w regionie.
W nocy z piątku na sobotę (31.03/1.04) na południowym zachodzie Kolumbii zeszła ogromna lawina błotna. Zmiotła z powierzchni Ziemi miasto Mocoa.
Przyczyną były ulewne deszcze, które doprowadziły do wystąpienia trzech rzek ze swoich koryt.
Czoło lawiny miało cztery metry wysokości.
Rośnie liczba ofiar
Czwartkowy bilans wskazuje, że do 301 osób wzrosła liczba ofiar śmiertelnych, a ponad 300 jest zaginionych. Wśród nich są zarówno Kolumbijczycy, jak i obcokrajowcy.
Wcześniej mówiono o 290 zabitych oraz 322 rannych.
Około 2,8 tysięcy osób przebywa w ośrodkach ewakuacyjnych. Czerwony Krzyż szacuje, że skutki lawiny odczuło nawet 45 tysięcy mieszkańców miasta (na 75 tysięcy wszystkich tam osiedlonych).
W niektórych miejscach w Mocoa brakuje bieżącej wody, nie ma też prądu.
Do miasta wysłano służby bezpieczeństwa, mające zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom oraz zapobiec plądrowaniu opuszczonych budynków.
Niejednoznaczna przyczyna
Nieznana jest jednoznaczna przyczyna katastrofy. Brane pod uwagę jest nieprzestrzeganie przepisów budowlanych. Według agencji informacyjnej Associated Press eksperci ostrzegali, że Mocoa jest zagrożone występowaniem niebezpiecznych powodzi.
Prowadzi się również śledztwo wobec obecnych i poprzednich władz miasta.
W kraju został ogłoszony stan wyjątkowy.
Ostatnia tego typu tragedia miała miejsce w maju 2015 roku. W lawinie błotnej w mieście Salgar, położonym na zachodzie Kolumbii, życie straciły 92 osoby.
Autor: ao/map / Źródło: PAP