Zimny front spowodował gwałtowny atak zimy na Ukrainie. Obfite opady śniegu i marznącego deszczu wywołały chaos na ulicach Kijowa i pozbawiły dostaw prądu ponad 300 miejscowości w całym kraju. Śnieg i mróz zaskoczyły Ukraińców, którzy jeszcze w piątek cieszyli się temperaturami sięgającymi nawet 15 st. C. Mieszkańcy południa kraju zmagają się z kolei z wichurą i sztormem.
Ponad 300 miejscowości w 14 obwodach Ukrainy zostało odciętych od prądu w wyniku silnych, marznących opadów śniegu z deszczem, które przeszły w ciągu ostatniej doby nad tym krajem - podało we wtorek ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych w Kijowie.
Nagły atak zimy
Atak zimy spowodował spore utrudnienia w ruchu drogowym. Po poniedziałkowym paraliżu komunikacyjnym w stolicy Ukrainy, we wtorek większość kierowców pozostawiła samochody na parkingach i przesiadła się do metra.
Trasy między miastami we wtorek rano są już przejezdne. W niektórych regionach jednak do oczyszczania dróg ze śniegu i usuwania blokujących ruch samochodów trzeba było użyć ciężkiego sprzętu.
Do końca tygodnia śnieg i mróz
Wiele osób nie było przygotowanych na dość gwałtowną zmianę warunków pogodowych. Jeszcze w piątek w Kijowie było rekordowo ciepło - termometry pokazywały 15 st. C. Był to najcieplejszy zimowy dzień od ponad 130 lat.
Ukraińskie Centrum Meteorologiczne ostrzega, że trudne warunki pogodowe utrzymają się do drugiej połowy przyszłego tygodnia. Prognozy na ten okres mówią o dalszych ciągłych i obfitych opadach śniegu i deszczu połączonych z temperaturą do -7 st. C. Niektórzy meteorolodzy przewidują, że mróz może sięgnąć nawet -15 st. C.
Wichura i sztorm na południu
Uciążliwe opady śniegu to nie jedyny pogodowy problem na Ukrainie. Południe kraju nawiedził silny wiatr. Podmuchy powalały drzewa i łamały gałęzie, przewracały billboardy i zrywały bannery reklamowe. Przyczynił się również do licznych awarii sieci energetycznej.
Na Krymie, m.in. w rejonie Odessy wiatr zaowocował zalaniami i podtopieniami, bo podczas sztormu fale wdarły się na ląd.
Autor: js/ŁUD / Źródło: PAP, Reuters TV