Fundacja WWF opublikowała alarmujący raport. Według niego w ciągu ostatnich 40 lat wyginęła ponad połowa populacji dzikich zwierząt na świecie. Jeśli tendencja w wymieraniu kręgowców się utrzyma, do 2020 roku może ich wyginąć aż dwie trzecie.
Ziemia najprawdopodobniej właśnie przeżywa szóste masowe wymieranie gatunków. Wcześniej nasza planeta doświadczyła już co najmniej pięciu takich katastrof, jednak obecna jest pierwszą w historii ludzkości i nosi znamiona działalności człowieka.
- Po raz pierwszy od upadku dinozaurów, czyli od 65 milionów lat mamy do czynienia z masowym wymieraniem dzikich zwierząt - stwierdził Mike Barrett z WWF.
Nowy raport fundacji WWF (ang. World Wildlife Fund) potwierdza tę obawę. Według badaczy, od 1970 roku wyginęło aż 58 proc. dzikich zwierząt. Raport o nazwie "Living Planet Report" wydawany jest co dwa lata. Tegoroczne opracowanie ujawnia niepokojące rozmiary kryzysów środowiskowych na całym świecie i pokazuje, jak bardzo działalność ludzka przyczynia się do zagłady wielu gatunków. Utrata siedlisk, handel dzikimi zwierzętami, zanieczyszczenia i zmiany klimatyczne, wywoływane przez ludzi to tylko niektóre z działań człowieka, przez które giną. Według ekspertów, jeśli tendencja w wymieraniu kręgowców się utrzyma, do 2020 roku może ich wyginąć aż dwie trzecie.
Poszczególne populacje
Zespół badaczy zebrał dane z licznych opracowań, statystyk rządowych i badań ankietowych, zebranych przez grupy ochrony przyrody i organizacje pozarządowe. Na podstawie zebranych materiałów, naukowcy analizowali, jak z upływem czasu zmieniły się rozmiary poszczególnych populacji.
W raporcie przyjrzano się populacjom ok. 3700 gatunków zwierząt, w tym ptaków, ryb, ssaków, płazów i gadów. Liczba ta stanowi około 6 proc. wszystkich gatunków kręgowców na świecie.
Okazało się, że największe straty odnotowano w środowisku słodkowodnym, a zwierzęta żyjące w rzekach, stawach i mokradłach wymierają masowo.
- Niektóre grupy zwierząt mają się gorzej niż inne - powiedział Mike Barrett z WWF. - Zaobserwowaliśmy szczególnie silny spadek w środowiskach słodkowodnych - dla samych gatunków słodkowodnych spadek od roku 1970 wynosi 81 proc. Jest to związane ze sposobem, w jaki używa się wody i w jaki jest ona pobierana z systemów słodkowodnych, a także z rozdrobnieniem systemów słodkowodnych przez budowanie zapór - dodał.
Raport zwraca uwagę także na inne środowiska i konkretne zwierzęta, które są zagrożone. Wymieniane są m.in. słonie afrykańskie, których liczba drastycznie spadła w związku z kłusownictwem. Szczególnie zagrożone są także rekiny, odławiane w zbyt dużych ilościach.
Jaka przyszłość?
Naukowcy wywnioskowali, że populacja kręgowców spada średnio o 2 proc. każdego roku. Jeśli nie zostaną podjęte żadne środki przeciwko ingerencji człowieka w środowisko naturalne, do 2020 liczba dzikich zwierząt może spaść o 67 proc.
- W tych statystykach najważniejszą rzeczą jest jednak to, że te tendencje to jedynie spadki liczby osobników w populacjach dzikich zwierząt, a nie wymieranie. Oznacza to, że gatunki te nie znikają, co daje nam okazję, żebyśmy coś z tym zrobili - mówi dr Robin Freeman z jednostki dotyczącej wskaźników i Ocen Londyńskiego Stowarzyszenia Zoologicznego.
Niepokojące oznaki
W 2011 roku rozpoczęły się prace w celu likwidacji zapory na rzece Elwha, w północno-zachodniej części USA, w pobliżu Oceanu Spokojnego. Zapora Elwha i ukończona w 1927 r. zapora Glines Canyon zablokowały ścieżkę migracyjną łososia. Lokalni mieszkańcy mówili o ogromnym spadku liczby powrotów dorosłych łososi do rzeki po wybudowaniu zapory Elwha. To z kolei znacząco wpłynęło na życie zamieszkującego w dole rzeki plemienia Klallam, dla którego łosoś to podstawa pożywienia.
Natomiast w zachodniej części Madagaskaru społeczeństwo na własną rękę zaczęło walczyć z degradacją lasów namorzynowych, które mają duży wpływ na życie tubylców. Przeprowadzono kampanię zalesiania, zasadzono kilkadziesiąt tysięcy sadzonek. Lasy namorzynowe to siedlisko wielu zwierząt, m.in. krewetek. Lasy pełnią ważną rolę w tutejszej gospodarce, ponieważ umożliwiają połowy ryb i skorupiaków. To dla lokalnej społeczności źródło dochodów.
Zabrano się także za ekologiczną odbudowę Wyżyny Lessowej w Chinach. Po latach intensywnego rolnictwa gleby na tym obszarze uległy degradacji. Obecnie duże obszary Wyżyny Lessowej udało się przywrócić do życia. Zmiany te były możliwe dzięki zaprojektowaniu i wyznaczeniu stref o konkretnych funkcjach ekologicznych i gospodarczych, m.in. stworzono tarasy. Okazało się, że odtworzenie zdegradowanych ekosystemów na dużą skalę jest możliwe.
Krytyka raportu
Raport "The Living Planet" został jednak poddany krytyce w kwestii metodologii badań.
- Gdy populacja dzikich zwierząt spada, mamy zbyt wiele luk w danych, aby ocenić ten spadek i otrzymać jedną liczbę - powiedział Stuart Pimm, profesor ochrony przyrody i ekologii na Duke University w Durham, w Karolinie Północnej. - Wiele danych w raporcie jest dokładnych, ale wiele innych jest zbyt ogólnych, oszacowanych - tłumaczył naukowiec w rozmowie z BBC News.
Profesor Primm uważa, że dane pochodzące z zachodniej Europy są często błędne lub niepełne. Problem jest także z danymi z innych miejsc, np. z Ameryki Południowej i Afryki. Mamy niewiele danych z krajów tropikalnych. W takich danych trudno się połapać i porównać je z innymi.
- Nie da się porównać takich danych i otrzymać jednego wyniku - oświadczył profesor.
Dr Freeman, szef Towarzystwa Zoologicznego w Londynie, twierdzi jednak, że zespół zebrał najlepsze dane z całego świata.
- Posiadamy braki w danych, tam gdzie faktycznie są takie braki. Jesteśmy pewni, że użyliśmy najlepszej metody, aby przedstawić ogólny spadek populacji dzikich zwierząt - dodał naukowiec.
Gatunki, które nie były monitorowane bardzo dokładnie, mogą być w gorszej sytuacji niż zakładali badacze. Jeśli stanie się inaczej, będzie to miła niespodzianka.
W ostatnim raporcie z 2014 roku oszacowano, że światowa populacja dzikich zwierząt zmniejszyła się o połowę przez ostatnie 40 lat. Taki trend niestety się utrzymał, od 1970 roku populacja spadła o 58 proc.
Autor: AP,zupi/rp / Źródło: BBC, mnn.com
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock