Głowa niedźwiedzia utknęła w blaszanej bańce na mleko. Wygłodniałe i osłabione zwierzę przez kilka dni błąkało się po lesie. Nieszczęśnika zauważył słowacki rolnik i wezwał pomoc.
Kiedy ekolodzy zbliżyli się do niedźwiedzia, zwierzę było w kiepskim stanie - wyczerpane i zdezorientowane nie miało siły się bronić.
- Musiał błąkać się po lesie jakieś cztery, pięć dni - powiedział Pavol Majko, dyrektor słowackiego Tatrzańskiego Parku Narodowego. - Otwór był wąski, a w środku były resztki melasy lub miodu - dodał.
Akcja ratunkowa
Najpierw trzyletni samiec niedźwiedzia brunatnego dostał zastrzyk usypiający. Kiedy zasnął, ekolodzy mogli zdjąć mu z głowy blaszaną bańkę. Zanim się wybudził, specjaliści dokładnie sprawdzili jego stan zdrowia.
- To była bardzo trudna akcja. Dwóch mężczyzn odetchnęło z ulgą, kiedy ściągnęli pojemnik. Byliśmy przygotowani z metalowymi szczypcami, mieliśmy przecinarkę. Jeśli by nam się nie udało, niedźwiedź musiałby być operowany - powiedział Majko.
Na szczęście akcja zakończyła się powodzeniem, a niedźwiedź wrócił na wolność.
Autor: anw/aw / Źródło: ENEX