Tegoroczne lato w Bułgarii było okresem nieustannych ataków żywiołu - powodzie zatopiły dziesiątki miast i wsi, zginęło 19 osób. Analizując przyczyny klęsk i coraz częściej wskazuje się na ludzką niedbałość, błędy i brak nadzoru.
Po powodziach w środkowej, w północnej i we wschodniej części kraju zburzyć trzeba było 260 budynków, a ponad 3 tys. wymaga kapitalnego remontu. Jeszcze większe szkody sięgnęły infrastruktury – dziesiątki zerwanych mostów, uszkodzone drogi, wymagająca gruntownego odnowienia sieć elektryczna i wodociągowa.
Od czerwca państwo na walkę ze skutkami klęsk żywiołowych wydzieliło z budżetu 43 mln lewów (ok. 21,5 mln euro). Z unijnego funduszu solidarności kraj dostanie 18,2 mln, czyli 6 proc. z żądanych 304 mln euro.
Analiza przyczyn klęsk coraz częściej skłania do powtarzanego w mediach wniosku, że nietypowo obfite ulewy w tym roku tylko w części przyczyniły się do tak poważnych zniszczeń, najczęściej zaś chodzi o ludzkie błędy i brak nadzoru. Dotyczy to działalności instytucji państwa mających kontrolować legalność wznoszonych budynków, wycinkę lasów, stan zbiorników retencyjnych i koryta rzek.
Nielegalne dzielnice, bezprawne wycinki lasów
W dzielnicy Asparuchowo w Warnie, gdzie w połowie czerwca w powodzi zginęło 13 osób, głównymi jej przyczynami - jak wskazywano w mediach - była prowadzona od wielu lat wycinka lasu i nielegalne budowy w romskiej dzielnicy. Miejscowe władze nie chcą ruszać budynków powstałych wbrew jakimkolwiek planom, ponieważ należą one do liczącej się grupy wyborców. Problem dotyczy nie tylko Warny.
Wielu Romów z innych miast masowo wycina lasy w pobliżu miejsc zamieszkania. A to właśnie wyrąb lasów (ale na skalę przemysłową), jest ważną przyczyną kiełkujących zmian klimatycznych w Bułgarii - alarmują ekolodzy (choć nie tylko oni). W odróżnieniu od sąsiadów - Grecji i Turcji - w Bułgarii nadzór państwa w tej kwestii jest znikomy. Zarówno w lasach państwowych, jak i w prywatnych drzewa ścina się masowo.
Dwukrotnie większy eksport drewna
Według danych rządowej agencji celnej drewno wywozi się głównie do Turcji, a także do Grecji, Austrii, Macedonii i Włoch. W pierwszym półroczu 2014 roku wywieziono 329 tys. ton surowca - to prawie dwukrotnie więcej niż w całym 2013 roku, kiedy eksport wyniósł 166 tys. ton. Dyrekcja lasów w resorcie rolnictwa podaje, że w pierwszym półroczu w państwowych lasach pozyskano 2,9 mln metrów sześć. drewna. Analogiczna jest sytuacja w lasach prywatnych. Według bułgarskiego oddziału WWF (Światowego Funduszu na Rzecz Środowiska Naturalnego) rzeczywista skala wyrębu jest znacznie wyższa.
Codziennie wycina się jedno "boisko"
Ekologiczna organizacja "Zielone Bałkany" alarmuje, że od 1992 r. powierzchnia lasów w Bułgarii zmniejszyła się o 15 proc., a codziennie wycina się las o powierzchni równej 100 boiskom do piłki nożnej.
Raport bułgarskiej Izby Rozliczeniowej pokazał, że parki przyrodnicze, w których wyrąb lasu i zabudowa są zakazane, są źle zarządzane. W ostatnich 25 latach ich powierzchnia stale maleje - obszar jest zabudowywany dzięki dokonywanym zmianom przeznaczenia gruntów. Od 1991 r. o 25 proc. zmniejszyła się powierzchnia największego parku przyrodniczego w górach Riła na południowym zachodzie kraju.
Woda płynie bez nadzoru
Następny problem stanowi ponad 3200 zbiorników retencyjnych w kraju. Kontrolę nad nimi zgodnie z ustawodawstwem sprawują cztery ministerstwa, władze samorządowe i dzierżawcy, ale "w praktyce nie robi tego nikt" – ocenił w analizie dziennik "Sega". Nadal trwa spór między dwoma ministerstwami i miejscowymi władzami o to, kto odpowiada za bezpieczeństwo zbiornika, który w lutym 2012 r. zalał wioskę Biser na południowym wschodzie kraju, powodując śmierć sześciu osób. W naddunajskim mieście Mizia, które w sierpniu tego roku w 70 proc. znalazło się pod wodą, ulicami pływały duże ryby z miejscowego zbiornika. Mimo ulewnych deszczy jego dzierżawca nie spuszczał wody, żeby nie stracić trzymanych w zbiorniku ryb; w końcu ściana pękła. Prokuratura nadal szuka winnego. Analogiczne sytuacje w ostatnich latach nie należą do wyjątków.
Nie żywioł, a człowiek odpowiada za powodzie
Kolejnym przykładem niedbałości, najczęściej ze strony lokalnych władz, jest nieoczyszczanie koryt rzek. Grożące za to kary finansowe, podobnie jak kary za wycinanie lasów, są symboliczne i praktycznie nieściągalne. "Nie przyroda, a niedbałość, nieprzestrzeganie prawa i bezkarność spowodowały tyle ofiar i szkód w kraju" – uważa dziennikarka Tatiana Waksberg. Eksperci biją na alarm, lecz w kraju brakuje polityki zdolnej przewidywać takie problemy i im zapobiegać - dodaje.
Autor: kt/aw / Źródło: PAP