Strażacy z pomocą śmigłowców i łodzi motorowych próbują ugasić pożary wywołane przez środową erupcję wulkanu na wyspie Stromboli. Nie żyje jedna osoba, a co najmniej trzy zostały ranne.
Do wybuchu wulkanu doszło w środę wieczorem.
Jak poinformował cytowany przez agencję AP Marco Giorgianni, burmistrz Wysp Liparyjskich, do których należy Stromboli, około 100 mieszkańców zostało ewakuowanych po tym, jak potoki lawy wyrzucone w powietrze wywołały serię pożarów.
Jak podaje agencja ANSA, nie żyje 35-latek, a co najmniej trzy osoby doznały lekkich obrażeń w rejonie miejscowości Ginostra.
Burmistrz dodał, że "część wyspy pokryta jest grubą warstwą pyłu, co przypomina krajobraz jak po wojnie".
W ewakuacji mieszkańców wyspy pomógł prom wycieczkowy. Jak relacjonowała Alyse Walsh, pasażerka promu z nowojorskiego Brooklynu, niektórzy z mieszkańców byli pokryci popiołem i mieli na sobie tylko kostiumy kąpielowe.
Strażacy, aby ugasić pożary, za pomocą śmigłowców zrzucają wodę na zbocza wulkanu. W gaszeniu pomagają też łodzie motorowe.
Jak powiedział w rozmowie ze Sky News Antonio Capponi, starszy specjalista ds. wulkanologii na Uniwersytecie Lancaster, przyczyny nagłego wybuchu wulkanu "są nadal słabo poznane".
"Pierwszy raz widziałem coś takiego, przestraszyliśmy się"
Świadkiem erupcji na Stromboli był Reporter 24 Jakub, który wraz z rodziną spędza w okolicy urlop. Przesłał na Kontakt 24 zdjęcia.
- Kąpaliśmy się w morzu, bo wtedy akurat nasza łódź się zatrzymała kilkaset metrów od plaży. Nagle usłyszeliśmy głośny huk i zobaczyliśmy potężną chmurę dymu - relacjonował w środę pan Jakub.
- Wystraszyliśmy się, a nasza wycieczka zawróciła. Ewakuowaliśmy się na sąsiednią wyspę. Jak zawracaliśmy, to widzieliśmy, jak łodzie policji płynęły w tamtym kierunku, leciały tam też helikoptery. Z tego, co mówił przewodnik, ostatnia taka silna erupcja miała miejsce około 10 lat temu. Pierwszy raz widziałem coś takiego, przestraszyliśmy się - podkreślał.
Spadł "ognisty deszcz"
Według relacji turystów, na Stromboli spadł "deszcz" lapilli, czyli wulkanicznych cząstek. Wywołały one serię pożarów w różnych częściach wyspy.
- Był potężny wybuch, usłyszeliśmy huk, a potem podniosła się chmura dymu i palących się okruchów skalnych - relacjonowali świadkowie erupcji w rozmowie z włoskimi mediami.
Michela Favorito, pracująca w hotelu na wschodnim wybrzeżu wyspy opowiedziała reporterowi Reutera o "głośnym ryku", jaki towarzyszył wybuchowi. - Zasłoniliśmy uszy. Potem pokryła nas chmura popiołu. Całe niebo zasnute jest popiołem - dodała.
Fiona Carter, Brytyjka wypoczywająca na pobliskiej wyspie Panarea opowiadała, że gdy usłyszeli huk od strony Stromboli, odwrócili się i zobaczyli chmurę w kształcie grzyba. - Wszyscy byli w szoku. Wtedy czerwona gorąca lawa zaczęła płynąć zboczem góry w kierunku wioski Ginostra - stwierdziła. - Chmura rosła, przykryła Ginostrę, a potem całą Stromboli - kontynuowała.
Galeria: Wybuch wulkanu na Stromboli (Fot. PAP/EPA/ Mario Calabresi, Bartolino Leone, Nicola Marchisio)
"Stromboli, ziemia Boga"
Stefano Branca z włoskiego Narodowego Instytutu Geofizyki i Wulkanologii (INGV) w rozmowie z agencją Reutera podkreślił, że wybuchy o takiej intensywności są "dość rzadkie".
Turyści bardzo często wspinają się na 924-metrowy szczyt wulkanu i spoglądają do krateru. Nie jest jasne, czy w czasie wybuchu ktoś tam się znajdował.
Wyspa Stromboli była miejscem akcji dramatu filmowego "Stromboli, ziemia Boga" z 1950 roku, w reżyserii Roberta Roselliniego, z Ingrid Bergman w roli głównej. Był to ich pierwszy wspólny film.
Autor: ml,dd//rzw/rp/aw / Źródło: Kontakt 24, Reuters, PAP, tvnmeteo.pl, ENEX