Ulicami greckiego miasta Mandra płynęły potoki błota, a wraz z nimi różne przedmioty. Z gruzów i ziemi wydobyto kolejne ciało. Powódź odebrała życie łącznie dwudziestu osobom.
W niedzielę ratownicy i strażacy przeszukiwali tereny zalane przez wody powodziowe w miejscowości Mandra, położonej około 20 kilometrów na północny zachód od Aten. Odnaleźli kolejne ciało, przez co łączna liczba ofiar żywiołu wzrosła do 20.
Woda nie pozwala oczyścić miasta
Po spadku poziomu wody do stanu normalnego, miasto nawiedziła kolejna fala intensywnego deszczu. Ulicami płynęły błotniste potoki, które zmusiły ludzi do szukania schronienia na dachach i balkonach.
Kiedy sytuacja się uspokoiła, mieszkańcy musieli zmierzyć się z oczyszczaniem miejscowości ze szkód spowodowanych przez wodę. Powódź zniszczyła między innymi cmentarz.
Mieszkańcy skarżą się na brak bieżącej wody, co utrudnia ich działania.
Może być więcej ofiar
Południowy zachód Grecji walczy z wysoką wodą od środy. Uważa się, że znana obecnie liczba ofiar może wzrosnąć. Do soboty oficjalnie jeszcze trzy osoby uznawano za zaginione. W zalanym regionie przebywają tysiące niezarejestrowanych imigrantów.
Mieszkańcy Mandry próbują usunąć szkody spowodowane przez powódź
Autor: ao/aw / Źródło: Reuters; źródło głównego zdjęcia: PAP/EPA/ALEXANDROS VLACHOS