Wielki pióropusz dymu unosił się w czwartek nad szczytem filipińskiego wulkanu Mayon. Ewakuowani zostali kolejni mieszkańcy okolicznych regionów. Eksperci ostrzegają o rosnącej sile wulkanu.
Wulkan Mayon, usytuowany w centrum filipińskiej prowincji Albay, wciąż wypluwa wrzącą lawę na setki metrów do góry. Nad nim unosi się sięgająca 2,5 tysiąca metrów chmura dymu i pyłu, która - odcinając dostęp promieni słonecznych - spowija w ciemności pobliskie tereny.
W ciągu ostatniej doby naukowcy odnotowali regularne epizody intensywnej aktywności wulkanu. Turyści, mieszkańcy i dziennikarze uwieczniają na licznych zdjęciach i filmach groźną - ale zjawiskową - erupcję wulkanu.
Tysiące ewakuowanych osób
W związku z aktywnością wulkanu swe miejsce zamieszkania musiało opuścić już około 75 tys. Przebywają w centrach ewakuacyjnych, przygotowani na to, że nieprędko wrócą do domów.
- Martwimy się. Przywykliśmy do wulkanu, ale wciąż się boimy - opowiadała reporterom jedna z ewakuowanych, Irene Agao. - Gdybyśmy mogli wrócilibyśmy do domu już teraz, wynieślibyśmy się z centrum ewakuacji, ale musimy zostać. Nigdy nie nie wiemy, co zrobi piękny Mayon - dodała.
W ostatnich dniach urzędy i szkoły zostały zamknięte w 17 miastach i gminach, a 66 lotów zostało odwołanych. Władze apelowały do mieszkańców nawet oddalonych od wulkanu terenów o pozostawanie w domach, aby uniknąć spadającego z nieba popiołu.
Wysokie zagrożenie
Utrzymany pozostaje czwarty w pięciostopniowej skali stopień zagrożenia. Do kolejnej groźnej erupcji może dojść w każdej chwili, a strefa zagrożenia rozciąga się do ośmiu km. Rząd prowincji poszerzył przy tym strefę no-go, czyli teren, do którego nie ma wstępu, do dziewięciu kilometrów dookoła Mayonu.
Australijski departament spraw zagranicznych i handlu, wydający ostrzeżenia dla osób podróżujących, opublikował mapę, na której sugeruje, jakie obszary Filipin omijać.
Na czerwono zaznaczone zostały regiony, których zdecydowanie nie powinno się odwiedzać. Osobom wybierającym się w miejsca oznaczone na mapie kolorem pomarańczowym zaleca się rozważenie, czy podróż jest konieczna. Na pozostałych, żółtych obszarach, sugeruje się zachowanie wysokiej czujności.
Końca nie widać
Paul Alanis z filipińskiej agencji wulkanologicznej oznajmił, że nic nie wskazuje na to, by wulkan miał się uspokoić.
- Nasze instrumenty usytuowane dookoła wulkanu mierzą i wykrywają podniesienie poziomu magmy - poinformował Alanis. Ciągle jest niebezpieczeństwo, że zjawiska wulkaniczne mogą się nasilać - ostrzegł.
Pierwsza zarejestrowana erupcja wulkanu Mayon miała miejsce w 1616 roku. Od tego czasu odnotowano 58 podobnych zdarzeń, z czego cztery w ciągu ostatniej dekady. Najbardziej niszczycielska eksplozja z 1814 roku pochłonęła życie około 1200 osób.
Autor: sj, amm//rzw / Źródło: Reuters, smithsonianmag.com