Hawajski fotograf nakręcił niezwykły film, na którym widać moment spotkania się gorącej lawy z hawajskiego wulkanu Kilauea i zimnej wody Oceanu Spokojnego.
W kwietniu 2013 roku hawajski fotograf Kawika Singson, ryzykując swoje zdrowie, podszedł do czoła potoku gorącej lawy, która wydobywała się z wulkanu Kilauea na hawajskiej Wielkiej Wyspie.
Mężczyźnie udało się nakręcić niezwykłe spotkanie lawy o temperaturze 600 st. C ze stosunkowo zimną wodą oceanu. W krótkim czasie żarząca się substancja zastygła. Ponadto momentalnie doszło do parowania wody.
Niebezpieczna pasja
Zanim dotarł do odpowiedniego miejsca, Singson musiał przejść przez kruche pole lawy. Fotograf poruszał się po nim jednostajnym, dość szybkim krokiem. Musiał uważać, żeby podeszwy jego butów nie stopiły się.
- Bardzo trudno było się tam dostać - powiedział Singson.
Singson często fotografuje lawę. W podróż z aparatem odpowiednio się ubiera - zakłada długie spodnie i koszule z długim rękawem, aby chronić skórę przed oparzeniami. Ponadto na twarzy ma ochronną maskę.
Wulkan Kilauea
Wulkan Kilauea na Wielkiej Wyspie aktywny jest od 31 lat. Jednak nieprzerwana erupcja wulkanu trwa od 27 czerwca 2014 roku. Od tego czasu lawa zdążyła pochłonąć buddyjski cmentarz oraz domy. Mieszkańcy wielu obszarów zmuszeni byli do ewakuacji.
Autor: mab/map / Źródło: x-news, www.huffingtonpost.com, www.businessinsider.com
Źródło zdjęcia głównego: x-news