Ratownicy odnaleźli ciała trzech osób poszukiwanych po osunięciu się ziemi w kanadyjskiej prowincji Kolumbia Brytyjska. Tym samym liczba ofiar wzrosła do czterech. W regionie tym doszło do powodzi i lawin błotnych na skutek ulewnych opadów deszczu. W niektórych sklepach zabrakło jedzenia. Trwa szacowanie szkód, przywracany jest ruch na autostradach i liniach kolejowych. Aby zapewnić paliwo dla samochodów dostawczych i uczestniczących w akcjach ratunkowych, władze wprowadziły limity na benzynę.
Odnalezieni to ofiary osunięcia się ziemi na autostradę 99 w pobliżu Lilloet. Pierwszą z zaginionych osób znaleziono w poniedziałek. "W środę odnaleziono kolejną zmarłą osobę, a dwie następne w czwartek. W piątek kontynuowano poszukiwania piątej zaginionej osoby, ale nie przyniosły one rezultatów" - napisała w sobotnim komunikacie główna koroner Kolumbii Brytyjskiej Lisa Lapointe. Autostrada 99 jest jedną z głównych dróg w południowej części Kolumbii Brytyjskiej.
Do osunięcia się ziemi na autostradę doszło również na autostradzie 7 w pobliżu Agassiz, gdzie w niedzielę dwa osuwiska zablokowały około 50 samochodów i skąd w poniedziałek helikopterami ewakuowano 311 osób.
Ewakuacja 20 tysięcy osób, utonęło wiele zwierząt, braki jedzenia w sklepach
W związku z lokalnymi podtopieniami i powodziami około 20 tysięcy osób musiało opuścić swoje domy. Utonęło wiele zwierząt hodowlanych - zniszczone ulewami tereny Kolumbii Brytyjskiej to w dużej części tereny rolnicze, z fermami krów mlecznych. W hodowlach drobiu utonęły dziesiątki tysięcy kurcząt - podawał publiczny nadawca CBC.
Rząd federalny wysłał do pomocy wojsko. Trwają naprawy dróg. W sobotę minister transportu i infrastruktury Kolumbii Brytyjskiej Rob Fleming poinformował, że przywrócony został ruch na trzech autostradach w prowincji. Przez jedną z autostrad mogą jeździć samochody dostawcze, ale np. po autostradzie 99, otwartej w sobotę, mogą przejeżdżać wyłącznie lekkie samochody, a ponadto dopuszczany jest tylko niezbędny ruch.
Zniszczenia spowodowały przerwanie łańcuchów dostaw. Po informacjach o tym, że w niektórych miejscowościach zabrakło jedzenia w sklepach, minister rolnictwa prowincji Lana Popham zapewniła w sobotę, że obecnie nie ma już przerw w dostawach.
Limity na paliwo
W piątek rząd prowincji ogłosił decyzje o racjonowaniu benzyny aż do 1 grudnia. Na obszarze tak zwanego Lower Mainland, czyli południowo-zachodniej części prowincji, gdzie mieszka ok. 60 proc. mieszkańców Kolumbii Brytyjskiej, kierowcy samochodów osobowych mogą jednorazowo zatankować do 30 litrów. Decyzja władz regionalnych ma na celu zapewnienie paliwa dla samochodów dostawczych i uczestniczących w akcjach ratunkowych. Rząd ogłosił również, że każdy, kto będzie próbował grozić pracownikom stacji benzynowych, będzie karany.
Władze obiecały też pomoc finansową, wnioski w tej sprawie można składać od czwartku. Wsparcie takie przysługuje osobom, których ubezpieczenie nie zapewnia odszkodowania w przypadku powodzi.
W środę w związku z katastrofalnymi ulewami wprowadzono stan wyjątkowy. Będzie on obowiązywał przez 14 dni z możliwością przedłużenia.
Ekspres ananasowy i ogromne ulewy
W niektórych miejscach Kolumbii Brytyjsiej przez dwie doby spadło tyle deszczu, ile zwykle spada w ciągu całego miesiąca. Meteorolodzy wyjaśniają, że przyczyną ulew jest zjawisko nazywane ekspresem ananasowym lub rzeką atmosferyczną. To nasycony wilgocią prąd powietrza znajdujący się około 1,5 kilometra nad ziemią. Ciągnie się od wód Hawajów (którym zawdzięcza swoją nazwę - Hawaje to główny eksporter ananasów) w kierunku wschodnim, docierając do zachodniej części Kanady i Stanów Zjednoczonych, które także w ostatnich dniach zmagały się z intensywnymi opadami, a w efekcie powodziami.
Rozpoczęto analizy dotyczące tego, co w działalności człowieka mogło przyczynić się do obecnej katastrofy na nisko położonych terenach Lower Mainland, gdzie w 1894 i 1948 doszło do powodzi. Telewizja CTV News wskazała, że za część problemu odpowiedzialna może być strona amerykańska, która pozwala, by w razie wezbrania wód rzeki Nooksack w stanie Waszyngton, nadmiar wody przelewał się na stronę kanadyjską, podtapiając między innymi tereny wokół miasta Abbotsford. Media przypomniały też, że region ten leży na terenie dawnego jeziora Sumas, które sto lat temu osuszono, by mogli się tam zagospodarować osadnicy, a ponieważ przepływająca w sąsiedztwie rzeka Fraser znajduje się wyżej, osadnicy zbudowali groblę i przepompownię, by chronić swoje pastwiska. Mieszkających tam Indian zmuszono wówczas do przeniesienia się do rezerwatu.
Źródło: PAP, tvnmeteo.pl