Po huraganowym wietrze nad Polską, odnotowano ponad 7,4 tysiąca interwencji. Zginęła jedna osoba, a 18 zostało rannych. Wśród nich jest pięciu strażaków.
W poniedziałek nad Polską przetoczyły się wichury. Niż Mortimer przyniósł bardzo silne porywy wiatru.
Jak powiedział rzecznik Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej starszy brygadier Paweł Frątczak, od poniedziałku do godziny 14 we wtorek strażacy brali udział w prawie 7,4 tysiąca interwencji w związku z usuwaniem skutków wichur i opadów deszczu. Zginęła jedna osoba, a 18 zostało rannych, w tym pięciu strażaków.
We wtorek do godziny 14 strażacy odnotowali 799 zdarzeń związanych z usuwaniem skutków wichur i opadów deszczu, z czego 777 było związanych z wiatrem, a 22 z opadami deszczu.
Najwięcej zdarzeń z wtorku odnotowano w województwie łódzkim (186), mazowieckim (109), śląskim (100) i wielkopolskim (94).
- Zgłoszenia dotyczą przede wszystkim połamanych przez wichurę drzew, które dziś zostały nam zgłoszone. Kilka z nich dotyczyło również uszkodzonych dachów - przekazał Frątczak.
Od poniedziałku do wtorku do godziny 14 strażacy odnotowali 7390 interwencji. Wskutek wichur zginęła jedna osoba, a 18 zostało rannych, w tym pięciu strażaków.
Jak z kolei informował rzecznik rządu Piotr Muller, w wyniku wichur we wtorek bez prądu chwilowo było blisko 200 tysięcy gospodarstw.
- Dzisiaj wszystkie miejsca, które chwilowo nie miały prądu, a było to blisko 200 tysięcy gospodarstw w całej Polsce, powinny już te dostawy prądu mieć przywrócone. Tutaj służby energetyczne i służby państwowe aktywnie działają w tym zakresie - poinformował na wtorkowym briefingu Müller. Zaznaczył również, że bez prądu pozostaje jeszcze kilkanaście tysięcy gospodarstw domowych.
Zadbać o bezpieczeństwo
Frątczak w TVN24 zauważył, że silny wiatr zawsze stanowi zagrożenie dla zdrowia lub nawet życia. Dlatego powinniśmy traktować wszystkie ostrzeżenia meteorologiczne poważnie. Przed wyjściem z domu zalecane jest usunięcie wszystkich przedmiotów z balkonów i parapetów. Frątczak przypomniał, że kierowcy powinni wystrzegać się parkowania pod drzewami.
- To nie jest prawda, że wiatr łamie stare drzewa. Proszę zwrócić uwagę, że na wiosnę, latem i na jesieni, szczególnie wczesną, drzewo stanowi ogromny żagiel. Korona drzewa ma liście, to waży kilka ton i ma przesunięty środek ciężkości, dlatego też tyle połamanych drzew. Kiedy jesteśmy na powietrzu, zawsze powinniśmy pamiętać by nie chronić się pod drzewami, słupami, liniami energetycznymi.
Frątczak zauważył, że w przypadku niebezpiecznych porywów wiatru należy wystrzegać się także przebywania pod wiatami autobusowymi czy tramwajowymi. Najbezpieczniejszym miejscem jest po prostu budynek.
Strażacy a pogoda
Silny wiatr zawsze zwiastuje intensywny czas dla strażaków.
- Wczoraj pracowały 34 tysiące strażaków państwowej i ochotniczej straży pożarnej. To liczba, która może robić wrażenie. Ale nie ma dzisiaj pory roku, gdzie takie wichury nie występowałyby w naszej strefie klimatycznej. Żeby zobrazować zawsze podaję ten przykład: w roku 2017 na ponad 520 tysięcy interwencji, do których wyjeżdżaliśmy, ponad 103 tysiące stanowiły interwencje związane z wiatrem. Czyli co piata interwencja straży pożarnej była spowodowana wiatrem. Sądzę, że do tego powinniśmy się przyzwyczaić - mówił Frątczak.
Rzecznik zapewnił, że strażacy są nieustannie szkoleni, jak postępować w przypadku usuwania skutków gwałtownych zjawisk pogodowych. Prognozy są na bieżąco sprawdzane, a w przypadku groźnych zjawisk zwiększa się liczbę dyżurujących strażaków, aby nadążyć z przyjmowaniem zgłoszeń.
- My praw natury nie zmienimy. Musimy się nauczyć żyć z tym, co nas otacza - posumował.
Zobacz całą rozmowę z rzecznikiem:
Autor: kw,dd/rp / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24