Naukowcy z Akademii Narodowych Stanów Zjednoczonych (United States National Academies) przekazali Białemu Domowi raport dotyczący wpływu upałów na rozwój pandemii COVID-19. Po przeanalizowaniu dostępnych badań specjaliści stwierdzili, że nie ma podstaw, by przypuszczać, że letnia pogoda powstrzyma rozprzestrzenianie się wirusa - piszą dziennikarze "The New York Times".
Specjaliści z Akademii Narodowych Stanów Zjednoczonych przesłali do Białego Domu raport przedstawiający przegląd badań dotyczący wpływu warunków atmosferycznych na tempo rozprzestrzeniania się koronawirusa SARS-CoV-2. Niektóre z doniesień wskazywały na to, że wzrost zachorowań mogłyby zmniejszyć letnie upały. Po zapoznaniu się z wynikami Akademie doszły jednak do wniosku, że obecne badania nie dają podstaw do przypuszczeń, że letnia pogoda powstrzyma rozprzestrzenianie się wirusa. Zdaniem specjalistów, pandemia może się zmniejszyć poprzez wprowadzanie obostrzeń dotyczących poruszania się i samoizolacji, a dotychczasowe dowody nie przekonują naukowców o korzystnym wpływie słońca i wilgotności na tempo rozwoju epidemii.
"Pandemia nie zmniejszy się latem"
Raport przesłany do Kelvina Droegemeiera, dyrektora Biura Polityki Naukowej i Technologicznej Białego Domu, jest krótkim, dziewięciostronnicowym komunikatem nazywanym też szybką konsultacją ekspercką.
- Biorąc pod uwagę obecne dane, pandemia nie zmniejszy się latem. Powinniśmy uważać, aby nie opierać polityki i strategii na nadziei, że tak się stanie - powiedział w rozmowie z dziennikiem "The New York Times" Kristian Andersen, immunolog ze Scripps Research Translational Institute w Kalifornii oraz członek Stałego Komitetu ds. Chorób Zakaźnych i Zagrożeń dla Zdrowia w XXI wieku przy Akademiach Narodowych.
Doktor David Relman z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii, powiedział, że jeśli człowiek kaszle lub kicha, wydzielając wystarczająco dużo wirusa "blisko następnej osoby, to temperatura i wilgotność po prostu nie będą miały takiego znaczenia".
Mało rozstrzygające wyniki
Akademie Narodowe są niezależną agencją doradzającą amerykańskiemu rządowi. W przygotowanym raporcie przytoczono niewielką liczbę dobrze skontrolowanych badań laboratoryjnych pokazujących, że wysoka temperatura i wilgotność potrafią zmniejszyć zdolność koronawirusa SARS-CoV-2 do przetrwania w środowisku. W sprawozdaniu odnotowano jednak, że wszystkie te badania mają ograniczenia, które sprawiają, że ich wyniki są mało rozstrzygające.
Zauważono także, że chociaż niektóre badania wykazały szczytowe wskaźniki wzrostu liczby zachorowań w chłodniejszych warunkach pogodowych, to przeprowadzono je w zbyt krótkim czasie. Jednym z nich było opracowanie przygotowane przez naukowców z Massachusetts Institute of Technology (MIT), którzy ustalili, że w krajach, gdzie było cieplej, stwierdzono mniej przypadków COVID-19. Nie przyniosło to jednak żadnych ostatecznych wniosków.
- Naszą jedyną szansą jest zatrzymanie transmisji wirusa poprzez stosowanie się do obostrzeń - powiedział doktor Qasim Bukhari z MIT, współautor badań.
Ostrzeżenie
W raporcie przesłanym do Białego Domu znalazło się też ostrzeżenie.
"Biorąc pod uwagę kraje, które obecnie są w okresie letnim, takie jak Australia i Iran, a doświadczają szybkiego rozprzestrzeniania się koronawirusa, nie należy zakładać szybkiego spadku liczby przypadków wraz ze wzrostem wilgotności i temperatury w innych miejscach" - czytamy w sprawozdaniu.
Naukowcy z Akademii Narodowych zwracają też uwagę na to, że pandemie nie zachowują się w ten sam sposób jak sezonowe wybuchy epidemii. Badacze jako przykład podali grypę.
"W ciągu ostatnich ponad 250 lat odnotowano 10 pandemii grypy. " Wszystkie miały długą, szczytową falę wzrostu zachorowań przez około sześć miesięcy od pojawienia się wirusa wśród ludzi, niezależnie od tego, kiedy odnotowano pierwszy przypadek zakażenia" - dodano.
Autor: dd/map / Źródło: The New York Times