Długotrwałe odcięcie od światła dziennego, poczucie zamknięcia w pułapce, niepewność przyszłości - to, zdaniem naukowców i lekarzy, czynniki potęgujące stres u ludzi uwięzionych pod ziemią. Z takimi wyzwaniami zmagają się tajlandzcy chłopcy i ich opiekun, od 23 czerwca przebywający w jaskini Tham Luang. Mówił o tym we "Wstajesz i wiesz" TVN24 lekarz, doktor Piotr Gryglas.
- Największym aspektem chorobotwórczym jest silny stres, poczucie zamknięcia w pułapce, beznadziejności. Czas się dłuży, jest ciemno, zimno i nie wiadomo, co będzie - wyliczał w piątek we "Wstajesz i wiesz" dr Piotr Gryglas, specjalista chorób wewnętrznych, kardiolog i hipertensjolog.
Przewlekły stres uwięzionych w jaskini
Na publikowanych nagraniach z wnętrza jaskini widać, że chłopcy są spokojni i zapewniają, iż czują się dobrze. Nie znaczy to jednak, że ich zdrowie fizyczne i psychiczne nie jest zagrożone.
W jaskini panuje wysoka wilgotność i stała temperatura na poziomie 20 stopni Celsjusza. Dr Gryglas podkreślił, że choć wydaje się, iż to stosunkowo ciepło, w tych warunkach po dłuższym czasie może dojść do wychłodzenia organizmu. Chłopcy i trener mogą coraz bardziej być podatni na różnego rodzaju infekcje, między innymi zapalenie płuc.
Zagrożona jest także psychika uwięzionych w jaskini.
- Jeżeli znajdzie się jeden słabszy, który nagle się rozsypie, który podda się lękowi, emocjom, zacznie płakać, krzyczeć - to zadziała jak kostka domina. Natychmiast uruchomi się takie zachowanie w kolejnym dziecku, które trzymało się z całej siły, ale miało pod skórą lęk - przestrzegała w rozmowie z TVN24 Mirosława Nowak-Dziemianowicz, psycholog z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Poczucie zamknięcia, przebywania wiele dni w takiej sytuacji oczywiście rodzi przewlekły stres. On jest o wiele gorszy, jeśli mamy poczucie niepewności, czy zostaniemy uratowani - zaznaczył dr Piotr Gryglas. Zauważył, że sama świadomość tego, iż pomoc już dotarła, pełni ogromną pozytywną rolę.
Posłuchaj całej rozmowy z doktorem Piotrem Gryglasem
Jeden miesiąc zamienił się w dwa
Jak podkreślają naukowcy, organizm uwięzionych bardzo źle reaguje także na długotrwały brak kontaktu ze światłem słonecznym, które reguluje nasz rytm okołodobowy. U osoby odciętej od takiego światła dochodzi do rozregulowania zegara biologicznego i zaburzenia postrzegania upływu czasu.
W 1962 roku francuski geolog Michel Siffre przebywał przez dwa miesiące w odkrytej przez siebie jaskini lodowej niedaleko Nicei w południowej Francji. Nie miał zegarka, kalendarza i światła słonecznego. Kontaktował się ze swoim zespołem, znajdującym się poza jaskinią, nie był jednak informowany, jaka jest data i godzina.
Kiedy w końcu powiedziano mu, że minęły dwa miesiące, nie mógł w to uwierzyć. Był przekonany, że spędził w jaskini zaledwie miesiąc.
Zakłócenia rytmu okołodobowego mogą przyczynić się do depresji, bezsenności, zaburzeń hormonalnych i metabolizmu oraz pogorszenia koncentracji. Gdy w 2010 roku tąpnięcie w kopalni w Chile uwięziło pod ziemią 33 górników na 69 dni, opuszczono do miejsca, gdzie przebywali, specjalne światło, imitujące dzienne. Niewykluczone, że podobnie będzie w przypadku uwięzionych w Tham Luang, gdyby ich pobyt pod ziemią miał się przeciągnąć.
Autor: ao//rzw / Źródło: TVN24, bbc.com