Obserwacje lekarzy pracujących w epicentrum koronawirusa - mieście Wuhan w Chinach - wskazują, że nadciśnienie może zwiększać ryzyko śmierci z powodu SARS-CoV-2. - Będziemy monitorować stan osób starszych i chorych na nadciśnienie. Są w centrum naszej uwagi - powiedział Du Bin, dyrektor oddziału intensywnej terapii szpitala przy Peking Union Medical College.
Chociaż nie opublikowano jeszcze żadnych oficjalnych potwierdzeń, lekarze pracujący w Wuhanie, stolicy prowincji Hubei będącej ogniskiem koronawirusa SARS-CoV-2, zauważyli, że nadciśnienie może mieć wpływ na śmiertelność choroby COVID-19. Jak twierdzą, zakażeni pacjenci z tym schorzeniem są bardziej narażeni na działanie silnego stresu, a w konsekwencji osłabienie ogólnej odporności.
W grupie pierwszej "śmiertelnej fali" pacjentów z Wuhanu, zaobserwowano, że prawie połowa z nich cierpiała na nadciśnienie.
- To bardzo wysoki wskaźnik - stwierdził Du Bin, dyrektor oddziału intensywnej terapii szpitala przy Peking Union Medical College. Mężczyzna należał do zespołu najlepszych lekarzy wysłanych do Wuhanu, aby pomóc w leczeniu pacjentów.
- Z tego, co powiedzieli mi inni lekarze i z danych, które widzę sam, wśród chorób przewlekłych wpływających na przebieg choroby pochodzącej od koronawirusa, jedną z najbardziej niebezpiecznych jest nadciśnienie - powiedział. - Chociaż nie opublikowano jeszcze badań na ten temat, uważamy, że nadciśnienie może być ważnym czynnikiem powodującym pogarszanie się stanu zakażonych koronawirusem, a to nie prowadzi do niczego dobrego - dodał.
Do potwierdzenia doniesień konieczne będzie przebadanie większej liczby Chińczyków. W tym kraju wciąż blisko 17 tysięcy osób przebywa w szpitalu, stan prawie pięciu tysięcy z nich jest poważny lub krytyczny. Niewykluczone, że liczba ta będzie wzrastać. - Będziemy monitorować stan osób starszych i chorych na nadciśnienie. Są w centrum naszej uwagi - powiedział Du.
Coraz trudniejszy do opanowania
Im szersze kręgi zatacza epidemia w Europie i Stanach Zjednoczonych, tym większe trudności w walce lekarzy z tym patogenem. W ciągu trzech miesięcy od pojawienia się o nim informacji, zakażeniu uległo ponad 100 tysięcy ludzi na całym świecie.
Zrozumienie przebiegu choroby i zidentyfikowanie, kto jest najbardziej podatny na zakażenie koronawirusem, może ułatwić działania prewencyjne i uchronić świat przed zagrożeniem, które już teraz pochłonęło ponad cztery tysiące ofiar śmiertelnych.
Działać dla dobra pacjentów
Du Bin zauważył, że służby medyczne całego świata nie powinny wahać się przed nasileniem działań na rzecz pacjentów z niewydolnością oddechową, ponieważ ta przypadłość może postępować bardzo szybko.
Oznacza to, że gdy we krwi zostanie zaobserwowany niski poziom tlenu, a typowe działania nie będą odnosiły skutku, lekarze będą zmuszeni do agresywnych interwencji, takich jak wprowadzanie rurek do gardła pacjenta czy otwieranie narządu w celu ułatwienia zdolności oddechowej.
Jak stwierdził Bin, wielu z wyleczonych w ten sposób pacjentów żyje, ponieważ działania podjęto bardzo szybko.
- Pacjenci muszą mieć wykonaną wentylację inwazyjną tak szybko, jak to możliwe - powiedział.
Terapeuci układu oddechowego, czyli lekarze upoważnieni do takich zabiegów oraz tlenoterapii, stają się coraz bardziej istotni w leczeniu pacjentów krytycznie chorych, ponieważ ze względu na swoje kompetencje potrafią dopasować działania do sytuacji pacjenta.
"Jak dyrygent w orkiestrze"
Jak stwierdził Bin, bardzo ważna jest praca zespołowa personelu medycznego.
- Lekarz oddziału intensywnej terapii powinien pracować jak dyrygent w orkiestrze, aby zapewnić wszystkie środki podtrzymania życia - powiedział.
Bin zaznaczył, że doniesienia o osobach, które wyzdrowiały, zostały wypisane ze szpitala, a później zmarły z powodu koronawirusa, jedynie podsycają obawy, że wirusem można zakazić się ponownie.
Według niego, ponowne zakażenie pacjentów w ciągu kilku dni od opuszczenia szpitala nie jest prawdopodobnie możliwe, ponieważ przeciwciała w krwiobiegu wytworzone w wyniku walki z chorobą nie znikają aż tak szybko, chociaż niekoniecznie pozostają na zawsze.
- To, co musimy rozważyć w przypadku osób, którzy ponownie uzyskali wynik pozytywny, to autentyczność ich wcześniejszych, negatywnych wyników - stwierdził. Jak dodał, błędy mogą wynikać z powodu różnych obszarów pobrania próbek u pacjenta lub niespójności w przypadku różnych producentów zestawów testowych.
Autor: kw/aw / Źródło: bloomberg.com