Najpierw zatrzęsła się ziemia, potem nadeszło tsunami, na koniec doszło do katastrofy elektrowni atomowej. Mija dekada od tragedii w Fukushimie. W całej Japonii modlono się za ofiary wydarzeń sprzed dziesięciu lat.
W Japonii uczczono w czwartek pamięć około 16 tysięcy ofiar trzęsienia ziemi i tsunami, które 11 marca 2011 roku uderzyły w północno-wschodnie wybrzeże kraju i doprowadziły do największej katastrofy nuklearnej na świecie od czasu awarii elektrowni w Czarnobylu.
Według publicznej stacji NHK tsunami z 2011 roku zabiło 15,9 tysięcy osób, a 2,5 tysięcy kolejnych nie odnaleziono. Prawie 3,8 tysięcy osób zmarło z przyczyn związanych z kataklizmem.
Dziesięć lat po tragedii do rodzinnych miejscowości wciąż nie wróciło ponad 41 tysięcy ewakuowanych mieszkańców. Część z nich nie chciała, a część nie mogła wrócić - podał portal dziennika "Mainichi Shimbun".
Kraj pamięta
Mieszkańcy najbardziej dotkniętych kataklizmem prefektur Fukushima, Iwate i Miyagi uhonorowali pamięć ofiar minutą ciszy o godz. 14.46, dokładnie dekadę po tym, jak zarejestrowano olbrzymi wstrząs o sile dziewięciu stopni, który wywołał dziesięciometrową falę tsunami - podała agencja Kyodo.
- Choć minęło dziesięć lat, rany w sercu pozostały - powiedział tej agencji 81-letni mężczyzna, przecierając tablicę z nazwiskiem swojego wnuka na pomniku upamiętniającym ofiary w mieście Ishinomaki, gdzie zginęło najwięcej ludzi.
Ofiary wspominano także około 50 kilometrów na południe od elektrowni, w piaszczystym nadmorskim mieście Iwaki. Właściciel restauracji Atsushi Niizuma modlił się do swojej matki, którą zabiły fale tsunami.
- Chciałbym powiedzieć mojej matce, że moje dzieci czują się dobrze. Przyjechałem tutaj, aby jej podziękować, że nasza rodzina żyje bezpiecznie - powiedział 47-letni Niizuma. Jak dodał, odzyskanie ciała kobiety zajęło miesiąc.
Symbolem niezłomności ocalałych stała się Świątynia Akiba. Budynek został tylko nieznacznie uszkodzony przez katastrofę, podczas gdy pobliskie domy zostały zmiecione z powierzchni ziemi lub doszczętnie spalone.
- Dziesięć lat temu padał deszcz ze śniegiem i było zimno. Taki chłód zawsze przypomina mi o tym, co wydarzyło się tego dnia. Ale dzisiaj, kiedy moje plecy grzeją się w słońcu, jestem spokojniejsza. To tak, jakby słońce mówiło nam "w porządku, dlaczego nie pójdziesz porozmawiać ze wszystkimi, którzy wrócili dziś odwiedzić swoje rodzinne miasto?" - powiedziała 62-letnia Hiroko Ishikawa.
Uroczyste obchody
Uroczystości rocznicowe, z zachowaniem reżimu sanitarnego, odbyły się również w Tokio. Uczestniczył w nich premier Yoshihide Suga, a także - po raz pierwszy -cesarz Naruhito, który objął japoński tron w 2019 roku. W ubiegłym roku ceremonia rocznicowa została odwołana z powodu pandemii koronawirusa.
- To nie do zniesienia, kiedy myślę tym co czują osoby, które straciły swoich bliskich i przyjaciół. Chciałbym złożyć kondolencje z głębi serca wszystkim, którzy ucierpieli w wyniku katastrofy - powiedział Suga.
Dzisiaj modlitwy za ofiary katastrofy niosły się po całej Japonii.
Władze Japonii wydały dotąd około 32,1 biliona jenów (ponad 1 bilion złotych) na odbudowę dotkniętych kataklizmem regionów. Tereny otaczające elektrownię w Fukushimie wciąż są jednak niedostępne z powodu utrzymujących się obaw o poziom promieniowania. Likwidacja zniszczonej elektrowni potrwa dziesięciolecia i pochłonie miliardy dolarów.
Autor: kw/map / Źródło: PAP, ENEX, Reuters