Pogoda w niedzielny wieczór i noc przyniosła w części kraju bardzo gwałtowne zjawiska. Wiatr łamał drzewa, a intensywne opady deszczu zalewały posesje. Co odpowiada za taką sytuację? Wyjaśnia synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek.
Najsilniejsze burze wystąpiły na Mazowszu i Ziemi Łódzkiej. Bardzo silny wiatr łamał drzewa, które tarasowały drogi, występowały też intensywne opady deszczu. W niektórych miejscach doszło do podtopień, a poziom Wisły w Warszawie podniósł się o pięć centymetrów.
Jak mówi synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek, nad Europą znajdują się dwa bardzo aktywne układy niżowe. Jeden z centrum nad Alpami, stąd ulewy także we Włoszech i w Szwajcarii. Drugi niż ulokował się w rejonie Zatoki Fińskiej, na zachodnich krańcach Rosji.
- Od Zatoki Fińskiej, przez Europę Środkową, w tym Polskę, po północne Włochy, przebiegał front deszczowo-burzowy, wał chmur. Był niczym mur obronny między ciepłymi masami powietrza nad południowo-wschodnią i wschodnią Europą - tłumaczy synoptyk. - Mur oddzielał gorące masy od chłodnych znad Islandii, północnej części Oceanu Atlantyckiego, które napływały nad Europę Zachodnią i sięgały aż po południe Francji - dodaje.
Duża różnica charakterów mas powietrza nad Polską południowo-wschodnią i północno-zachodnią była widoczna w temperaturze maksymalnej. W Szczecinku odnotowano 16 stopni Celsjusza, w Suwałkach 17 st. C., a w Krakowie i Tarnowie odpowiednio 32 i 34 st. C. To skutkowało silnym rozwojem chmur burzowych i potężną liczbą wyładowań. Wieczorem dochodziła do dwóch tysięcy na minutę.
"Cumulonimbusy wybijały się jak wieże"
Jak wyjaśnia Unton-Pyziołek, front był zbudowany głównie z chmur deszczowych, warstwowych, dlatego wystąpiły ciągłe, trwające wiele godzin opady deszczu. - W tę strefę chmur wbudowane były cumulonimbusy, które wybijały się jak wieże ponad warstwę chmur. To nie były nawet pojedyncze burze, ale wielokomórkowe - mówi synoptyk. Chodzi o zgrupowania kilku-kilkunastu chmur burzowych.
- Burze przemieszczały się się bardzo szybko na północny wschód. Szły od Dolnego Śląska, przez Ziemię Łódzką, Mazowsze, po Podlasie. Szczególnie aktywne były wieczorem i w nocy nad Ziemią Łódzką i Mazowszem - zaznacza Unton-Pyziołek.
Poniżej widać zestawienie największych ilości opadów w Polsce w ciągu ostatniej doby na stacjach pomiarowych. W Szczawnie-Zdroju odnotowano największą sumę - 67,8 litrów wody na metr kwadratowy. Podobnie w Chełmnie Śląskim - 64,8 l/mkw. To intensywne opady, z którymi studzienki kanalizacyjne sobie nie radzą.
- W burzach na głównych posterunkach pomiarowych nie odnotowaliśmy porywów 100 kilometrów na godzinę czy więcej, natomiast wystarczy popatrzeć na zniszczenia, żeby wiedzieć, że porywy osiągały co najmniej 100 kilometrów na godzinę, jeżeli ich nie przekraczały - podkreśla synoptyk.
Co dalej?
W poniedziałek opady deszczu mają wystąpić szczególnie na północy i zachodzie kraju. Mogą pojawić się tam także burze.
- Czeka nas jeszcze jedna partia ulew. Jutro i w nocy z wtorku na środę na południu. Niewykluczone, że we wtorek w Karpatach spadnie do 50 litrów wody na metr kwadratowy w ciągu 12 godzin - zaznacza Unton-Pyziołek.
Autor: ps/aw,map / Źródło: tvnmeteo.pl, IMGW
Źródło zdjęcia głównego: tvn24