Służby nadal poszukują chłopca, który w niedzielę w okolicach hiszpańskiej Malagi wpadł do wąskiego odwiertu. Na miejscu pracuje ponad setka strażaków. Według najnowszego raportu organizacji ekologicznych, takich otworów na terenie całego kraju może być nawet milion.
Ratownicy będą potrzebowali co najmniej dwóch dni, ale nie tracą nadziei, że 2,5-letniego Yulena, który wpadł do odwiertu górniczego w niedzielę w hiszpańskiej Maladze, uda się odnaleźć.
- Nie przestaniemy, dopóki go nie uratujemy. Jesteśmy przekonani, że odnajdziemy go żywego - powiedziała reporterom podczas czwartkowej konferencji Maria Gamez, przedstawicielka władz państwowych.
- Najważniejsze jest to, żeby dostać się do miejsca, gdzie znajduje się chłopiec, aby rozpocząć proces odwiertu. W tym przypadku liczy się czas. W akcji bierze udział ogromna liczba służb - mówił Bernardo Moltó, rzecznik prasowy Gwardii Cywilnej Malagi.
Zaledwie 25 centymetrów szerokości
W czwartek rano dobiegało końca udrażnianie dwóch wykopanych przez ekipy inżynieryjno-budowlane tuneli, którymi planuje się wydobyć dziecko.
- Próbujemy tam dostać się z obu stron, zobaczymy, kto będzie pierwszy. Pracując w takich warunkach, bez wcześniejszego przygotowania oraz rozeznania na miejscu, wiedzieliśmy, że napotkamy trudności. Najważniejsze jest to, aby dostać się do chłopca albo w poziomie, albo w pionie - mówił na konferencji Juan Escobar, inżynier górnictwa.
W środę służby odnalazły włosy, które zgodnie z wynikami badań DNA, należą do dziecka. Akcję poszukiwawczą utrudnia fakt, że odwiert jest bardzo wąski, ma zaledwie 25 centymetrów szerokości i około 100 metrów głębokości. W akcji ratunkowej bierze udział ponad setka strażaków.
Pomagają Ci, którzy uratowali chilijskich górników
Służby ratunkowe używają kamer do tego, aby zlokalizować chłopca, ale dostęp do otworu jest utrudniony przez zasypującą go ziemię. Zgodnie z informacjami hiszpańskiej policji w akcji ratunkowej pomaga szwedzka firma, której udało się zlokalizować 33 chilijskich górników uwięzionych przez 69 dni pod ziemią w 2010 roku w San Jose.
W środę na policję zgłosił się mężczyzna, którego firma w grudniu wykonała ten odwiert w Tatalan. Przedsiębiorca twierdzi, że po zakończeniu prac przykrył otwór dużym kamieniem.
Do tragedii doszło w niedzielę, gdy 2,5-latek bawił się z innym dzieckiem koło gospodarstwa należącego do członków swojej rodziny. Świadkowie twierdzą, że krótko po wypadku słyszeli płacz chłopca wydobywający się z otworu.
Jak piszą hiszpańskie media, rodzice Yulena przeżyli inną tragedię w 2017 roku - ich trzyletni syn zmarł nagle chodząc po plaży niedaleko Totalan.
Otwór, do której wpadł 2,5-letni Yulen, powstał na skutek odwiertu służącego poszukiwaniu wody. W jego sąsiedztwie nie ustawiono żadnego znaku ostrzegającego o niebezpieczeństwie.
Nawet milion takich odwiertów
Tymczasem, jak wynika ze statystyk urzędów i instytucji zajmujących się poszukiwaniem wody oraz organizacji ekologicznych, otworów po odwiertach głębinowych w Hiszpanii może być nawet milion.
Jak poinformował w czwartek w komunikacie Urząd do spraw Ochrony Przyrody (Seprona), precyzyjne ustalenie liczby odwiertów jest skomplikowane, bo dużo jest nielegalnych otworów wykonywanych bez pozwolenia.
"Średnio w miesiącu w każdej hiszpańskiej prowincji wykonywanych jest od 20 do 30 odwiertów głębinowych. Szacujemy, że w ciągu roku do naszego urzędu trafia około trzech tysięcy skarg w tych sprawach" - ujawniła rządowa agenda.
Trudne do oszacowania
Z informacji zamieszczonych w "Białej Księdze Wody" wydanej przez hiszpański resort rozwoju oraz danych pozarządowych organizacji ekologicznych wynika, że dokładne ustalenie liczby otworów po odwiertach głębinowych jest trudne, jednak można ją oszacować na około milion.
Z kolei statystyki ministerstwa środowiska dowodzą, że w Hiszpanii jest ponad 500 tysięcy nielegalnych odwiertów głębinowych, wykonanych w trakcie poszukiwań wody. Liczbę tę potwierdził także Santiago Martin Barajas z organizacji Ecologistas en Acion.
Autor: dd/aw / Źródło: PAP, ENEX, Reuters