Gdyńska restauracja nie wpuszcza "zwolenników Putina"

- To, co robi Rosja na Ukrainie, to zbrodnia - mówi Wadim Sikerko z restauracji Mała Ukraina.

Właściciel lokalu twierdzi jednak, że nie odmawia obsługiwania obywateli Rosji. Naklejka jest jednie formą niekonwencjonalnego protestu przeciwko działaniom Putina. Siekierko ma świadomość, że, tego czy ktoś popiera prezydenta Rosji, czy nie, nie da się zweryfikować.

- Nie wszyscy Rosjanie przychodzą tu kiedy widzą taki napis – przyznaje Sikierko. - Nam nie chodzi o Rosjan, my chcemy tu zwykłych gości, ludzi pokoju przede wszystkim – podkreśla.

Jak mówi, wielu Rosjan z którymi rozmawia uważa, że wielkie poparcie Rosjan dla polityki Putina, o którym mówi rosyjska telewizja, jest nieprawdą. Zdarzają się jednak też takie sytuacje kiedy obywatele Rosji pokazują swoją nienawiść do Ukraińców również w Polsce.

- Kiedyś restaurację odwiedzili klienci z Rosji. Wtedy w telewizji leciały informacje o tym ilu Ukraińców zginęło podczas ostrzału lotniska. Rosjanie wtedy powiedzieli, że to dobrze. Nie rozumiem dlaczego ludzie się tak zachowują – opowiada Wadim Sikerko.

Według właścicieli "Małej Ukrainy" odkąd naklejka z napisem "Zwolennikom Putina wstęp wzbroniony" wisi na drzwiach restauracji, gości w lokalu nie ubyło.

– Niektórzy reagują dobrze, nawet Rosjanie nas czasem popierają. My przecież też mamy tam rodziny – przekonują.

Również goście restauracji nie uważają, żeby naklejka była czymś niewłaściwym.

- My Polacy jesteśmy bardzo dumni z tego, że żyjemy w wolnym kraju i myślę, że właściciele restauracji też odczuli, że mogą pokazać swoje przekonania. Ta naklejka już tutaj trochę wisi, a jednak nic się nie wydarzyło. Taka wywieszka nie jest też barierą, bo przecież nikt tutaj nie pyta i nie sprawdza co kto ma w głowie – mówi Zofia Brandt–Roszczenialska, jedna z klientek restauracji.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: ws/b / Źródło: TVN24 Pomorze