Niezwykłego odkrycia dokonano podczas rutynowej inspekcji Zatoki Gdańskiej. Fotograf zauważył, że z wody niedaleko Jastarni wynurzył się nowy ląd. Badacze roboczo nazwali go Ryfem Fok.
- 54 razy przelatywaliśmy nad tym miejscem i nigdy nie zaobserwowaliśmy, żeby ląd wynurzył się z wody – tłumaczy Dariusz Bógdał fotograf, który wykonuje zdjęcia na zlecenie Stacji Morskiej w Helu. – To spore odkrycie, na pewno duża niespodzianka – tłumaczy.
Bógdał zrobił zdjęcia z lotu ptaka pod koniec kwietnia. – Jeszcze w grudniu tu lataliśmy i nic nie było. Zdecydowaliśmy się udostępnić te informacje, bo może jest ktoś, kto prowadzi już badania nad tym miejscem – dodaje fotograf.
Stała forma
To, że odkrycie jest nie lada sensacją, potwierdza prof. Krzysztof Skóra, kierownik Stacji Morskiej w Helu.
– Wiadomo było, że w tym miejscu jest mielizna, nowością jest to, że się wynurzyła – tłumaczy. – Myśleliśmy, że to chwilowe, że obniżył się stan wody i dlatego piasek wynurzył się ponad lustro wody. Stan wody tego dnia był jednak średni, a ta łacha nadal się utrzymuje – wyjaśnia.
Nadmiar piasku w jednym miejscu
Nie wiadomo dokładnie jak ryf powstał. – Będziemy to na pewno badać, nie da się teraz tak na szybko tego stwierdzić. Na pewno w tej części zatoki musiały zadziałać jakieś ruchy, dzięki którym piasek się zebrał. Może przyczyniły się jakieś prace regulacyjne przy nabrzeżach – tłumaczy.
– Wszystko wskazuje na to, że ryf jest dosyć trwały, choć podkreślam, że to wszystko spekulacje. Trzeba to dokładnie zbadać – dodaje.
Ptaki zajęły miejsce
Badacze roboczo nazwali nowy ląd Ryfem Fok, choć foki na nim jeszcze nie zaobserwowano – Niewykluczone, że będą tu wypoczywać. Warunki są dość dobre, bo blisko jest głęboka woda – tłumaczy. – Musiałby tu jednak być spokój i może nieco więcej ryb, których akurat w tym miejscu brakuje – wyjaśnia.
Miejsce polubiły już za to ptaki, które upodobały sobie wał jako miejsce wypoczynku.
Obawa przed ludźmi
Nazwa odkrytego lądu nie została jednak wybrana przypadkowo. Ryf Mew już istnieje. To piaszczysty wał, który rozciąga się na linii Rewa-Kuźnica. Wydziela on w Zatoce Puckiej jej płytszy, wewnętrzny akwen tzw. Zalew Pucki.
Co roku odbywa się na nim kontrowersyjna impreza tzw. Marsz Śledzia. Od lat budzi ona sprzeciw ekologów, którzy twierdzą, że tłum osób maszerujących wałem niszczy jego naturalny ekosystem i płoszy odpoczywające na nim zwierzęta. Prof. Skóra i tym razem ma obawy o zachowanie tego unikalnego obszaru. – Podobnie jak Ryf Mew, tak i ten obszar jest objęty programem Natura 2000. Tym bardziej powinniśmy starać się go chronić, a nie narażać na potencjalne niebezpieczeństwo – tłumaczy. - Mam nadzieję, że ludzie będą mieli świadomość jak ważne może być to miejsce dla całego lokalnego ekosystemu i będą starać się je chronić, a nie niszczyć – dodaje.
Autor: Agata Panas / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: hel.ug.edu.pl | Dariusz Bógdał