Trwają protesty rolników. Do protestujących w Szczecinie i Hrubieszowie dołączyli rolnicy z województwa kujawsko-pomorskiego, którzy pojawili się w okolicy biura wiceminister rolnictwa Anny Gembickiej we Włocławku. Blokadę ulicy Chopina zapowiadają do środy do godziny 9 rano.
- To nie jest przypadkowe miejsce na strajk. Na tej ulicy jest biuro poselskie wiceminister rolnictwa Anny Gembickiej - powiedział Michał Taczek, jeden z organizatorów protestu. Rolnicy zgromadzili się na ulicy Chopina.
- Obecnie na miejscu jest około 20 traktorów, ale będą one cały czas dojeżdżać. Przepuszczamy tylko autobusy komunikacji miejskiej. Reszta pojazdów musi kierować się na objazdy. Zostaniemy całą noc, bo protest ma trwać 24 godziny. Przywieźliśmy grille i ławeczki, więc jesteśmy przygotowani - dodał w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Zakaz importu zboża z Ukrainy, dopłaty dla rolników i nowa tarcza. PiS próbuje załagodzić kryzys w rolnictwie
Protest rolników we Włocławku
Rolnicy, którzy rozmawiali z reporterem TVN24 Mariuszem Sidorkiewiczem na temat proponowanych dopłat do tony zboża, nie za bardzo w nie wierzą i są sceptycznie nastawieni.
Czytaj też: Mają zbadać nieprawidłowości przy imporcie zboża do Polski. Jest śledztwo i specjalny zespół
- To nas nie przekonuje. To będzie fikcja. My nie chcemy dopłat. Tu trzeba ustabilizować rynek. My chcemy zarabiać sami na siebie. Te dopłaty to też założenie nam kagańca i trzymanie nas na smyczy. Na szczęście nie wszyscy w to uwierzą. Wystarczyło wcześniej kontrolować pewne działania, a tego pożaru by nie było - przyznał jeden z protestujących.
Czytaj też: Minister rolnictwa: służby zapewniły mnie, że produkty nie są przepuszczane przez granicę
- 1500 złotych to taka minimalna cena za zboże, tak by każdy z nas wyszedł na swoje. Aktualnie tona zboża kosztuje 800-900 złotych, co jest poniżej opłacalności. Ukraina pali tym zbożem w piecach, a jest ono u nas mielone w młynach z całą zgnilizną i przerabiane na mąkę czy chleb - dodał inny z rolników rozmowie z TVN24.
Czytaj też: "Nie uwierzymy, póki nie będzie konkretów". Rolnicy nie przerywają protestu w Szczecinie
Rolnik: jesteśmy zasypani zbożem, nie mamy gdzie go sprzedać
Rolnik z powiatu aleksandrowskiego przyznał, że tona pszenicy kosztuje w tym momencie 800 złotych, przez co skupy nie chcą brać od nich zboża. - Jestem tutaj, ponieważ widzę, jak poważny to problem. Rodzice mają gospodarstwo, jesteśmy zasypani zbożem, nie mamy gdzie go sprzedać - podkreślał.
- Pani wiceminister nie ma odwagi wyjść do nas, bo wie, że kłamie. Obietnice, które składają rządzący są bez pokrycia. To, co robią jest wbrew prawu, wbrew Unii Europejskiej i robią tak naprawdę, co chcą - zaznaczyła w rozmowie z TVN24 jedna z protestujących we Włocławku.
W Szczecinie i Hrubieszowie wciąż protestują
Nie ustaje protest rolników w Szczecinie. We wtorek rano przyjechała tam kolejna grupa z powiatu świdwińskiego. W czwartek jest planowany kolejny wyjazd na ulice miasta.
Mimo wydanego w sobotę rozporządzenia o zakazie przywozu produktów żywnościowych z Ukrainy do Polski, rolnicy cały czas są obecni na granicy polsko-ukraińskiej w Hrubieszowie.
- Na razie słowa ministra rolnictwa nas nie przekonują. Nie wierzymy w to, że zboże do Polski nie wjeżdża. Jeśli chodzi o skup interwencyjny, to zastanawiam się, skąd rządzący znajdą na to miejsce. Polska jest zasypana zbożem. Powinny być wprowadzone cła. Nie wiem, co rządzący sobie wyobrażają - przyznał jeden z rozgoryczonych rolników na antenie TVN24.
- Na razie zostajemy tutaj. Robimy dyżury. Polski rolnik jest odpowiedzialny i pilnuje swojego gospodarstwa. Chce, by ziemia wydała jak najlepszy plon. Na tę chwilę jesteśmy zdeptani i zduszeni przez ukraińskie zboże - skomentował inny z protestujących w Hrubieszowie.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24