"Z wiaduktu rzucali kamieniami w samochody"

"Z wiaduktu rzucali kamieniami w przejeżdżające samochody". Są zarzuty
"Z wiaduktu rzucali kamieniami w przejeżdżające samochody". Są zarzuty
Źródło: KPP w Ostródzie

Mieli zrzucać z wiaduktu kamienie i drewniane kołki. Raz mieli nawet zawiesić na wiadukcie na sznurze szklaną butelkę, w którą uderzył przejeżdżający samochód. - 35-latek i jego 18-letni kolega obierali sobie za cel samochody ciężarowe - mówi mł. asp. Anna Karczewska z ostródzkiej policji.

Policjanci z Małdyt (woj. warmińsko-mazurskie) od lutego tego roku dostawali od kierowców zgłoszenia o "dziwnych zdarzeniach" na drodze S7.

- Z wiaduktu drogowego niedaleko miejscowości Sople miały spadać na biegnącą pod nim trasę S7 kamienie i drewniane kołki - mówi mł. asp. Anna Karczewska z Komendy Powiatowej Policji w Ostródzie.

Pierwszy taki przypadek zdarzył się pierwszego lutego. Ktoś z wiaduktu rzucił drewnianymi kołkami w dwa samochody ciężarowe.

- Tego samego dnia na wiadukcie na sznurze zawieszona była szklana butelka. Uderzenie w nią spowodowało uszkodzenie przejeżdżającego tira - dodaje Karczewska.

Podobna sytuacja spotkała kierowców jadących S7 w marcu. Tym razem na samochody kamienie spadały nie tylko z wiaduktu, ale też rzucane z pobocza drogi.

- W sumie do policjantów zgłosiło się pięciu pokrzywdzonych kierowców, którzy powstałe w autach szkody oszacowali na ponad dziewięć tysięcy złotych - tłumaczy oficer prasowa.

"Ci sami sprawcy odpowiadają za pożar domku wczasowego"

Policjanci zatrzymali w marcu dwóch podejrzanych w tej sprawie.

- Okazali się nimi dwaj mieszkańcy gminy Małdyty. 35-latek i jego 18-letni kolega obierali sobie za cel samochody ciężarowe - mówi Karczewska.

Jak tłumaczy policjantka, mimo że we wszystkich zdarzeniach doszło jedynie do zniszczenia karoserii samochodów, to stworzyli oni duże niebezpieczeństwo na drodze.

- Zachowanie obu mężczyzn mogło sprowadzić bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym. I takie też zarzuty obaj zatrzymani usłyszeli - opisuje oficer prasowa.

Dodatkowo, badając sprawę, śledczy ustalili, że ci sami mężczyźni mogą odpowiadać za pożar domku wczasowego w gminie Małdyty.

- Właściciel domku oszacował starty na 150 tysięcy złotych. Mają też na swoim koncie wybicie szyby czołowej w autobusie zaparkowanym w Małdytach. Tu z kolei straty oszacowano na 3500 złotych - wymienia Karczewska.

35- i 18-latek nie przyznają się do winy. Grozi im teraz do ośmiu lat więzienia. Policjanci złożyli także wniosek o zastosowanie wobec nich tymczasowego aresztu.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24

Czytaj także: