- Byłem trochę za odważny, tak odważny, że to się w głowie nie mieści i dlatego dziś mi nie wierzą i mnie podejrzewają - mówi Lech Wałęsa. Były prezydent zapewniał podczas konferencji, prasowej, że gdyby donosił, to przyznałby się do błędu. Zadeklarował, że gotów jest "natychmiast" poddać się badaniu na wariografie i odpowiedzieć na pytania dotyczące jego ewentualnej współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa.
Lech Wałęsa w poniedziałek wrócił do pracy w Gdańsku. Pierwszy dzień zaczął od spotkań z dziennikarzami.
Wałęsa opowiadał o tym, jak wyglądały przesłuchania prowadzone przez agentów SB po jego aresztowaniu. - Siedziałem w pokoju, było tam kilku agentów. Kiedy jeden z nich się odezwał zobaczyłem, że ta sama osoba mnie wcześniej ostrzegała o tym, co się wydarzy - przyznał.
- Nigdy nikogo nie zdradziłem, nigdy nie brałem pieniędzy, nigdy nie byłem agentem - przekonywał Wałęsa podczas konferencji. - IPN opluł mnie w całym świecie, przecież w cywilizowanym państwie to jest niedopuszczalne - dodał.
"Nie mogło być żadnych dokumentów przeciwko mnie"
- Jeśli Kiszczak był szefem agentów, jak mógłby zdradzić agenta - pytał retorycznie były prezydent.
Wałęsa twierdzi, że znalezione dokumenty nie są oryginalne. - Nie mogło być żadnych dokumentów przeciwko mnie, bo ja tego nie robiłem. Ja stałem na czele walki i co miałbym wtedy donosić na swoją walkę, na siebie - oświadczył. - Kiedy wyjaśnimy skąd się wzięły te dokumenty, to ja wtedy idę do sądu - zapowiedział Wałęsa.
Wałęsa podkreślił również, że nie ma żadnych dokumentów, które powinien przekazać śledczym IPN. - Te które publikowałem, brałem z internetu, dostawałem je - powiedział.
Gdybym nie otarł się o SB nie byłoby zwycięstwa w sierpniu
Wałęsa przyznał, że były przypadki gdy chciano wpłynąć na jego działanie jednak on za każdym razem odmawiał. - W '70 roku wiedziałem, że nie mamy żadnej szansy na zwycięstwo. Przez 10 lat przygotowywałem się do walki, gdybym w tedy nie oparł się o bezpiekę to nie byłoby zwycięstwa w sierpniu - przekonuje.
- Możecie mnie zabić, ale nie pokonać , to była moja odpowiedź na wszystko - dodał.
Akta Kiszczaka
W ubiegły poniedziałek IPN udostępnił dziennikarzom i historykom część dokumentów zabezpieczonych w minionym tygodniu w domu gen. Czesława Kiszczaka. Wśród nich znajdowała się m.in. teczka personalna i teczka pracy TW "Bolek" oraz odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek" i datowane na 21 grudnia 1970 r. Były tam też doniesienia "Bolka" oraz notatki funkcjonariuszy SB ze spotkań z nim. Dokumenty znajdujące się w obu teczkach obejmują lata 1970-1976.
Liczącą 577 stron teczkę pracy "Bolka" wypełniają w przeważającej części informacje, doniesienia, relacje i notatki służbowe oficerów SB ze spotkań z "Bolkiem". Według załączonego spisu zawartości teczki, takich informacji jest 110 - począwszy od 4 stycznia 1971 r. kończąc na 18 lutego 1976 r. Doniesienia w większości są spisywane przez funkcjonariuszy SB ze słów "Bolka", wiele zapisanych przez nich odręcznie. W aktach jest katalog wypłat dla TW "Bolek".
Doniesienia tajnego współpracownika o ps. "Bolek" dotyczą m.in. wydarzeń w Stoczni Gdańskiej na przełomie kwietnia i maja 1971 r. Zawierają informacje o konkretnych osobach zaangażowanych w prace komitetu strajkowego. "Bolek" wymienia również nazwiska osób, które uczestniczą w dyskusjach, wyrażają poglądy na temat spraw bieżących, rozsiewają informacje o interesujących władze sprawach lub zagrażają pozycji "Bolka" w stoczni.
Autor: ws//ec / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Adam Warżawa