W trakcie grzybobrania mieszkanka Pomorza znalazła w lesie zaklejony szczelnie - pozbawiony otworów - karton. Z środka dobiegało ciche skomlenie. W środku było sześć szczeniaków. Zwierzęta trafiły do schroniska w Słupsku, a sprawą zajmuje się policja. - Ktoś zostawił je na pewną śmierć - podkreśla pracownika schroniska.
W piątek, 23 września, podczas grzybobrania w lesie między Bolesławicami a Zębowem (gmina Kobylnica) kobieta znalazła zaklejony karton, z którego wydobywało się ciche skomlenie. Wewnątrz pudełka, pozbawionego otworów, siedziało sześć szczeniaków. Psy trafiły do schroniska dla zwierząt w Słupsku.
- Myślę, że one zostały wyrzucone jeszcze tego samego dnia. Szczeniaki są naprawdę bardzo zadbane i czyste. W kartonie nie było żadnych odchodów, jedynie wymiociny. Mogła to być reakcja stresowa jednego z piesków - tłumaczy Michaela, pracownica schroniska.
"Zostawił je na pewną śmierć". Sprawcy szuka policja
- Jeżeli ktoś w środku lasu, w dodatku w małej miejscowości, porzucił zwierzaki w szczelnie zaklejonym kartonie, to tak naprawdę zostawił je na pewną śmierć. Jeśli ktoś chce, aby zwierzętami się ktoś zajął, zostawia je przy drodze, w pobliżu domów, aby ktoś je znalazł. W kartonie robi otwory, aby zwierzęta mogły oddychać. To też bezduszne, ale daje zwierzakom jakąkolwiek szansę - podkreśla przedstawicielka schroniska.
Nie wiadomo kto pozbył się szczeniaków. Sprawa została zgłoszona policji, ale - jak podejrzewają pracownicy - poszukiwanie winnego będzie, jak szukanie igły w stogu siana.
- W lesie, poza fotołapkami, nie ma monitoringu, a na nasz apel, nie zgłosili się żadni świadkowie. Nie jest powiedziane, że to ktoś z mieszkańców okolicznych wiosek. Możliwe, że zostały podrzucone przez kogoś przyjezdnego. Taka osoba jest nie do uchwycenia. Jesteśmy przygotowani na to, że sprawa nie zostanie rozwiązana - mówi pracownica schroniska.
- Zgodnie z prawem porzucenie zwierzęcia przez właściciela lub inną osobę, pod której opieką zwierzę się znajduje jest jedną z form znęcania się nad zwierzętami. Za taki czyn grozi kara nawet trzech lat pozbawienia wolności. W przypadku szczególnego okrucieństwa sąd może skazać taką osobę nawet na pięć lat więzienia - mówi mł asp. Jakub Bagiński, oficer prasowy KMP w Słupsku.
Są ciekawe świata, niedługo trafią do nowych domów
Szczeniaki to pięć suczek i jeden samiec. Jak szacują pracownicy schroniska, zwierzęta mogą mieć około 2-2,5 miesiąca. Nie sprawiają wrażenia zaniedbanych i niezsocjalizowanych, a wręcz przeciwnie - są ciekawe świata i bardzo otwarte na człowieka.
- Widać, że przebywały w domu. Nie załatwiają się w klatce, tylko wychodzą na zewnątrz. Nie wiemy, jak wyglądali rodzice, ale możemy przypuszczać, że będą to dość duże pieski. W tej chwili ważą już dobre trzy-cztery kilogramy - mówi pracownica schroniska. I dodaje: - Staramy się jednak nie wróżyć z fusów. Jeżeli nie znamy rodziców to nawet jeżeli one teraz wyglądają jak wielkie kuleczki to może to być złudne. Mogą wyrosnąć na bardzo krępe, ale mniejszej wielkości psiaki, albo rzeczywiście - tak jak myśli większość - wyrosną do rozmiarów owczarka niemieckiego albo jeszcze większe.
Jak zaznacza, przyszli właściciele zostaną przygotowani na to, że szczeniaki mogą w przyszłości urosnąć na duże psy. Po to, aby w razie czego nie było niespodzianek i ewentualnych zażaleń. Niebawem, po odrobaczeniu i szczepieniu czworonogi będą mogły trafić do nowych rodzin.
- Zainteresowanie jest ogromne, co bardzo nas cieszy. Zachęcamy jednak do pobierania ankiety adopcyjnej, wypełnienie jej i przesłanie do nas. Kiedy pieski będą gotowe do adopcji będziemy obdzwaniać ludzi. Zależy nam na pewnych i świadomych deklaracjach - podkreśla przedstawicielka schroniska.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Schronisko w Słupsku