W rozbitym na przydrożnej latarni samochodzie policjanci nie znaleźli kierowcy. Były za to butelki po alkoholu. Świadkowie wypadku, do którego doszło w środę rano w Sopocie, twierdzą, że widzieli kobietę i mężczyznę, którzy uciekali.
Do wypadku doszło około 7.00 rano na ulicy Winieckiego w Sopocie. Świadek zdarzenia zadzwonił na policję i powiedział, że fiat stilo rozbił się na słupie.
Gdy na miejsce przyjechał patrol, kierowcy fiata nie było w aucie, ani w jego pobliżu. – Świadkowie powiedzieli, że widzieli uciekających stamtąd kobietę i mężczyznę – informuje Karina Kamińska z sopockiej policji.
Nie chcieli otworzyć
Policjanci po numerach rejestracyjnych samochodu szybko ustalili nazwisko właściciela. Pojechali do jego domu, tam jednak nikt nie otwierał. Na miejsce wezwano straż pożarną, by pomogli wyważyć drzwi i wejść do środka. Dopiero po przyjeździe strażaków drzwi zostały otwarte.
Na komendę doprowadzono 47-letniego mężczyznę i 33-letnią kobietę. Oboje mieli we krwi około 1,5 promila alkoholu. Żadne z nich nie przyznało się do winy.
- Kiedy wytrzeźwieją, zostaną przesłuchani. Po ustaleniu, które z nich kierowało autem, postawimy zarzut, najprawdopodobniej prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Grozi za to do dwóch lat więzienia i oczywiście utrata prawa jazdy – podkreśla Kamińska.
Do wypadku doszło na ul. Winieckiego w Sopocie:
Autor: md/r / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com