Niecodzienne zdarzenie w czasie sesji rady miasta w Toruniu (woj. kujawsko-pomorskie). Dyrektor Wydziału Inwestycji i Remontów Sławomir Wiśniewski pokazał w czasie obrad zamknięte w plastikowym pudełku kości wykopane na bulwarze. Policja bada, czy w trakcie prezentowania szczątków doszło do złamania prawa.
Podczas czwartkowej (20 kwietnia) sesji przedstawiciel urzędu udzielał radnym informacji o postępie prac na Bulwarze Filadelfijskim i kontrowersjach związanych z tą modernizacją. W pewnym momencie przyniósł plastikowe pudełko i zaprezentował kości. Wskazywał, że to wszystkie szczątki przekazane mu dotychczas z placu budowy.
W rozmowie z Radiem PiK, dyrektor powiedział, że on nic złego w tym nie widzi. "Nie wiemy, z jakiego okresu są to szczątki. Nie wiemy, czy są ludzkie czy zwierzęce. Są w godny sposób zbierane, zabezpieczone. W prasie pojawiają się informacje, że tych znalezisk jest bardzo dużo, że dochodzi do bezczeszczenia. A my po prostu pokazujemy, że nie. Przy prowadzeniu prac nadal będziemy znajdować kości i również będziemy je w taki sam sposób zabezpieczać" - zaznaczył Sławomir Wiśniewski.
Wcześniej PAP informowała o tym, że kości na Bulwarze Filadelfijskim leżą niezabezpieczone na hałdach ziemi. Reporter PAP znalazł je kilka razy. W piątek po raz kolejny, o czym zawiadomiono policję.
"W odpowiedzi na pytania informuję, iż sprawdzamy, czy doszło do złamania przepisów prawa podczas wczorajszej sesji rady miasta. Zabezpieczyliśmy szczątki, które zostaną przekazane do dalszych badań. Od ich wyniku zależy dalszy tok postępowania. Sprawa jest prowadzona pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód" - poinformowała PAP mł. asp. Dominika Bocian, oficer pasowy Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.
Kontrowersje na sesji rady miasta
Dziennikarze próbowali uzyskać komentarz w tej sprawie od rzecznik prasowej magistratu, ale do czasu publikacji artykułu nie udało się z nią skontaktować. "W przedmiotowej sprawie ustalenia będzie wymagało, czy doszło do okazania pogardy zwłokom, ich profanacji, bezczeszczenia itp. W odniesieniu do szczątków ludzkich należy rozważyć, czy nie doszło do znieważenia zwłok. Czyn taki jest penalizowany przez przepisy prawa karnego, a sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2" - powiedział PAP toruński adwokat Leszek Budkiewicz.
Do sprawy odniósł się w rozmowie z Polskim Radiem PiK i PAP wojewódzki konserwator zabytków Sambor Gawiński. "Nie wiem, jaka była intencja pana dyrektora. Z szacunku dla szczątków ludzkich powinno się je zostawić w spokoju. Ja bym nie nosił tych kości, ale powinno się je zbierać, gromadzić, aby oddać do wszelkich badań. Na sesji można było o nich jednak powiedzieć, pokazać fotografie" - mówił Gawiński.
Kolejne szczątki na bulwarze
W piątek reporter PAP i dziennikarz kanału Kiełpiński Konkretnie odnaleźli kolejne kości na pryzmie ziemi. Udokumentowali także, że koparka zasypująca wykop wrzuca znów ziemię do niego, a w niej widać kolejne szczątki. Na hałdzie znajdują się także kolejne kawałki ceramiki.
"Przez 20 lat pracy w zawodzie miałem w ręku ponad dwa i poł tysiąca ludzkich szkieletów. Znajdowane na toruńskim Bulwarze Filadelfijskim kości powinny być przede wszystkim przebadane przez antropologów fizycznych, a takowych, świetnych skądinąd specjalistów, w grodzie Kopernika nie brakuje. To oni winni określić, czy mamy do czynienia z ludzkim czy zwierzęcym materiałem kostnym. Jeśli są to ludzkie kości, to nie wyobrażam sobie sytuacji, w której występuje z nimi zapakowanymi w plastikowe pudełko na sesji rady miasta" - powiedział w rozmowie z PAP bydgoski archeolog Robert Grochowski.
Obecnie prowadzi on wyprzedzające badania archeologiczne w miejscu budowy IV kręgu Opery Nova w Bydgoszczy.
Źródło: PAP, Radio PiK
Źródło zdjęcia głównego: Kiełpiński Konkretnie/Facebook