Jak dowiedziała się TVN24, byli szefowie Amber Gold nie zapłacili gminie za użytkowanie wieczyste gruntu, na którym stoi kupiony przez nich dworek w Rusocinie. Mieli też remontować posiadłość, ale - jak mówią mieszkańcy - żadnych prac nie widać. Jeśli nabywcy nie wywiążą się z umowy, dworek może wrócić w posiadanie samorządu.
Właściciel Amber Gold 12-hektarową posiadłość kupił wspólnie z małżonką. Za położony pod Gdańskiem barokowo-klasycystyczny dworek, wyceniony na 6,5 mln zł, małżeństwo P. zapłaciło 1,5 mln złotych. Jak dowiedziała się TVN24, pozostałe należności właściciele mieli wpłacać w postaci opłaty rocznej za użytkowanie wieczyste: ponad 80 tys. zł co roku, przez 98 lat.
Pieniędzy nie widać...
Ustaliliśmy, że kwoty, która miała wpłynąć do końca marca 2013 roku, do tej pory nie ma na koncie gminy. Teraz urzędnicy w pierwszej kolejności mają nowym właścicielom wystawiać wezwania do zapłaty. Jeśli to nie odniesie skutku, gmina może wystąpić na drogę sądową.
... remontu też
Majątek został zabezpieczony przez prokuraturę na potrzeby ewentualnych roszczeń, ale, jak mówili w rozmowie z reporterem TVN24 mieszkańcy, jeszcze latem ubiegłego roku często pojawiała się tam żona Marcina P., robiono instalację elektryczną. Według mieszkańców teraz nie wygląda na to, że trwa tam remont.
A kupując nieruchomość, nowy właściciel zobowiązał się – według informacji uzyskanych przez nas w urzędzie - w ciągu ośmiu lat wyremontować całą posiadłość. Miał przywrócić jej wygląd z epoki, założyć stylowe oświetlenie, uporządkować zaniedbany park i dwa stawy. Termin zakończenia pierwszego etapu rewitalizacji osiadłości upływa 30 listopada 2013 roku - dowiedzieliśmy się w gminie.
- Według umowy, jeśli właściciele nie wywiążą się z tego terminu, gmina może zacząć procedurę odzyskiwania dworku - ocenił nasz rozmówca.
"Nie życzy sobie kontaktów"
Pełnomocnik małżeństwa P. Łukasz Daszuta, zapytany o kwestie zapłaty rocznej powiedział, że nie orientuje się, jak wygląda ta sprawa i odesłał nas do urzędu gminy.
Podkreślił też, że Katarzyna P. podtrzymuje stanowisko, że nie życzy sobie kontaktów z mediami w żadnej sprawie, a Marcin P. też nie udziela żadnych informacji na ten temat.
Przetarg bez nieprawidłowości
Według gdańskiej prokuratury przetarg na dworek, zakupiony w czerwcu ubiegłego roku przez małżeństwo P., odbył się bez żadnych nieprawidłowości. Śledztwo w tej sprawie umorzono w ubiegłym tygodniu.
Sprawą Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Oliwa zajęła się pod koniec listopada 2012 r., na podstawie zawiadomienia, jakie do niej wpłynęło.
Prokuratura przekazała, że według zawiadamiającego - osoby, która przegrała jeden z poprzednich przetargów na dworek - przy postępowaniu, w którym nieruchomość nabyli państwo P., mogło dojść do nieprawidłowości związanej ze zmianą funkcji użytkowania części dworku.
Zawiadamiający wskazywał, że w dotychczasowych przetargach nieruchomość w Rusocinie była oferowana jako przeznaczona na cele "społeczno-komercyjne z uwzględnieniem działalności kulturalnej", natomiast w przetargu, wygranym przez małżeństwo P., dopuszczono także wykorzystywanie części obiektu do celów mieszkalnych. Zawiadamiający twierdził, że zmiana ta mogła zostać wprowadzona bezprawnie.
- W trakcie postępowania ustalono, że w przetargu do nieprawidłowości nie doszło: rada gminy Pruszcz Gdański już na kilka miesięcy przed wspomnianym przetargiem podjęła uchwałę, w której dopuściła możliwość przeznaczenia części dworku na cele mieszkalne - poinformował Cezary Szostak, szef prokuratury Gdańsk-Oliwa.
"Mógł kupić każdy"
Urząd Gminy w Pruszczu Gdańskim od kilku lat próbował sprzedać dwór w Rusocinie. Udało się to dopiero przy dziewiątym przetargu, zorganizowanym w czerwcu ubiegłego roku i wygranym przez właścicieli Amber Gold. Małżeństwo P. zakupiło nieruchomość wartą 6,5 mln zł za 1,5 mln zł, jednocześnie biorąc w wieczyste użytkowanie przyległy do obiektu teren na 99 lat.
Urzędnicy podkreślają, że na to, jakie osoby przystępują do przetargu, nie mają żadnego wpływu. Może w nim brać udział każdy, kto spełnia wymagane warunki.
Obiecywali wysokie zyski
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała ona od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia ub. roku firma ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom swoich klientów.
Latem ub.r. prokuratura postawiła założycielowi firmy i jej prezesowi Marcinowi P. kilka zarzutów, w tym oszustwa o znacznej wartości. Według łódzkich prokuratorów, badających sprawę, Amber Gold mogła oszukać ok. 10 tys. osób na ponad 660 mln zł.
Autor: Wioleta Stolarska//mz/k / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24