Szesnaście psów upchniętych w malutkich klatkach zamkniętych w działkowej altanie oraz kolejnych dziewięć w mieszkaniu właścicielki – tak wyglądała hodowla zlikwidowana w Szczecinie. Niektóre psy były zamknięte tak długo, że zanikły im mięśnie w tylnych łapach. Policja jeszcze nie postawiła zarzutów właścicielce hodowli. Czeka na opinię biegłego.
Interwencja doszła do skutku zupełnie przypadkowo. Wolontariuszki z dwóch organizacji Milion Szczęśliwych Kotów oraz KociaArka w czwartek wieczorem szukały na ogródkach działkowych przy ulicy Niemierzyńskiej bezdomnych kotów. Trafiły jednak hodowlę psów jak z horroru.
Joanna Tarnawska ze stowarzyszenia KociArka opowiada, że w pobliżu altany panował okropny smród, a ze środka dochodziło głośne ujadanie i skowyt zwierząt. Altana okazała się otwarta, dzięki czemu miłośniczki zwierząt bez problemu weszły do środka. To, co zobaczyły, zmroziło je.
W kilkunastu klatkach ustawionych jedna na drugiej znajdowały się psy. W sumie szesnaście. Na pierwszy rzut oka były brudne, zaniedbane. Wolontariuszki wezwały policję.
Funkcjonariusze namierzyli właścicielkę Orianę J.-J., a w jej domu znaleziono kolejnych dziewięć czworonogów, trzy gołębie i kilka kur ozdobnych. Wszystkie zwierzęta były zamknięte w klatkach. Psy okazały się rasowe i miały być sprzedawane przez właścicielkę hodowli.
Policja czeka na opinię
Jak poinformowała nas asp. sztab. Anna Gębala z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie, kobiecie nie postawiono jeszcze żadnych zarzutów.
– Czekamy na opinię biegłego weterynarza – mówi Gębala.
Joanna Tarnawska jest w stałym kontakcie z lekarzami, którzy zajmują się zwierzętami. – Prawie wszystkie zwierzęta były chore. Mają zaćmę, są wycieńczone - mówi.
Niektórym wręcz zanikły mięśnie tylnych łap od braku ruchu – wylicza. - Wszystkie mają problemy z jedzeniem przez kamień na zębach – dodaje. Właścicielka na stronie internetowej hodowli chwali się, że „Poza hodowlą często zajmuję się zabiegami typu strzyżenie, usuwanie kamienia nazębnego…”. Okropny stan zwierząt w wypowiedzi dla Radia Szczecin potwierdza lekarz weterynarii Magdalena Kosmowska.
Część psów na razie trafiła do schroniska, inne do domów tymczasowych. Wolontariusze chcą, by jak najszybciej znalazły nowe domy. Nie zgadzają się, aby zostały w schronisku. – Mamy wielu chętnych, żeby je przygarnąć. Dzwonią nie tylko stąd, także z innych regionów – mówią.
Tarnawska mówi, że widać jak psom wraca humor. - Są wdzięczne. Jakby chciały powiedzieć: dziękuję - opowiada.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp/jb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: KociArka/Milion Szczęśliwych kotów