Krzysztof O. postrzelił śmiertelnie młodego kierowcę, gdy ten próbował uniknąć kontroli. Sąd Okręgowy w Szczecinie skazał go teraz na rok i sześć miesięcy więzienia. Policjant ma też zakaz wykonywania swojego zawodu i innych z dostępem do bronił palnej na okres dziewięciu lat. Dodatkowo ma zapłacić 30 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz matki zmarłego.
Sąd uznał policjanta Krzysztofa O. winnym niedopełnienia obowiązków służbowych, a także przekroczenia uprawnień przez niezasadne użycie broni palnej wobec pokrzywdzonego i nieumyślne spowodowanie jego śmierci. W sierpniu 2016 roku policjant Krzysztof O. podczas próby zatrzymania kierowcy, który nie zatrzymał się do kontroli, śmiertelnie go postrzelił. Funkcjonariusz twierdził, że najpierw oddał strzał ostrzegawczy, a później strzelił w kierunku pojazdu. Kierowca, który zginął na miejscu, był notowany za przestępstwa kryminalne, m.in. drogowe; stracił prawo jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu.
Nie istniała "konieczność użycia broni palnej"
Jak ustalili śledczy, 12 sierpnia 2017 roku podejrzany z drugim funkcjonariuszem został wyznaczony do patrolowania określonego rejonu miasta. O. z własnej inicjatywy i wbrew rozkazom nie objął wyznaczonego rejonu, ale podjął działania, które miały ustalić tożsamość mężczyzny kierującego seatem ibizą, który dwa dni wcześniej odjechał z miejsca kontroli drogowej przed jej zakończeniem. O. z drugim policjantem udali się na ul. Rymarską, nie powiadamiając o tym dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie. O. dostrzegł tam poszukiwany pojazd i zdecydował o zatrzymaniu kierującego. Ten jednak na widok policji zaczął uciekać. Podczas pościgu kontynuowanego pieszo - bez udziału drugiego policjanta - oskarżony użył broni palnej, zdaniem prokuratury - wbrew przepisom oraz przy braku należytej widoczności. - Nie budzi jakichkolwiek wątpliwości stan faktyczny w tej sprawie. Oczywistym jest, że Cezary S., pokrzywdzony w niniejszej sprawie, dwa dni przed zdarzeniem nie zachował się w sposób prawidłowy, nie zatrzymał się do kontroli drogowej i zbiegł z miejsca tej kontroli - powiedziała sędzia Ewa Borucka, uzasadniając wyrok. Wskazała, że dwa dni później mężczyzna również zachował się nieprawidłowo, uciekając, gdy policjanci ponownie chcieli go skontrolować. Jak powiedziała sędzia Borucka, należało ustalić, czy w tych konkretnych warunkach Krzysztof O. był uprawniony do użycia broni palnej.
- Jest to środek przymusu o szczególnym charakterze, bardzo niebezpieczny i ustawodawca przewidział, jakie konkretnie warunki muszą być spełnione, aby funkcjonariusz publiczny mógł użyć tego środka przymusu - zaznaczyła sędzia. Zdaniem sądu, nawet po przyjęciu wersji oskarżonego, który bronił się, mówiąc, że samochód kierowany przez Cezarego S. "napierał na niego", nie istniała "bezwzględna, racjonalna konieczność użycia broni palnej".
- Nie był to środek bezwzględnie konieczny dla uniknięcia ewentualnego zagrożenia dla zdrowia i życia tego funkcjonariusza. Wystarczyło odskoczyć, co zresztą Krzysztof O. ostatecznie zrobił - wskazała sędzia Borucka.
Dodała, że jak pokazał eksperyment procesowy i opinia biegłych, ze względu na ukształtowanie terenu oskarżony nie widział samochodu, "strzelał na oślep".
"Oskarżony działał w emocjach"
Krzysztof O. został w połowie 2017 r. zwolniony ze służby. Sąd nałożył w poniedziałek na mężczyznę zakaz wykonywania zawodu policjanta i zawodów z dostępem do broni palnej na dziewięć lat. Krzysztof O. ma też zapłacić 30 tysięcy złotych zadośćuczynienia matce zabitego mężczyzny. Prokurator wnioskował o cztery lata więzienia, pełnomocniczka matki – oskarżycielki posiłkowej – o zmianę kwalifikacji czynu na zabójstwo z zamiarem ewentualnym i 8 lat pozbawienia wolności. Wyjaśniając decyzję o nie przychyleniu się do stanowiska o zmianie kwalifikacji czynu, sędzia Borucka powiedziała, że "okoliczności sprawy, materiał dowodowy, nie pozwala wywieść wniosku, że oskarżony oddając strzał w kierunku oddalającego się pojazdu, nie widząc dokładnie, w co celuje, godził się na to, że takim swoim postępowaniem spowoduje śmierć człowieka".
- Wręcz odwrotnie: oskarżony działał w emocjach, był skoncentrowany na tym, aby za wszelką cenę zatrzymać uciekającego kierującego, który po raz kolejny nie zastosował się do jego poleceń - mówiła sędzia.
Oskarżony został "zaatakowany i potrącony przez pokrzywdzonego"
Zarówno matka oskarżonego, Danuta S., jak i jej pełnomocniczka powiedziały dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku, że w ich przekonaniu kara jest zbyt niska.
Mec. Olga Stepczyńska poinformowała, że decyzja co do zaskarżenia wyroku "co do wymiaru kary, czy również w zakresie kwalifikacji prawnej" zostanie podjęta po zapoznaniu się z jego pisemnym uzasadnieniem. Według obrońcy Krzysztofa O., który wnosił o jego uniewinnienie, "zostały spełnione wszystkie przesłanki oddania strzału". Wskazywał, że oskarżony został "zaatakowany i potrącony przez pokrzywdzonego".
- Już sama potrzeba zatrzymania pojazdu uprawnia do tego, żeby zastosować broń palną - powiedział mec. Paweł Hałaczkiewicz. Wyrok nie jest prawomocny.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: MAK/gp / Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24