Policjanci podczas interwencji w Przecławiu pod Szczecinem użyli tasera wobec mężczyzny, który - jak twierdzą - był agresywny. 30-latek po kilku godzinach zmarł w szpitalu. Prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie ze względu na "brak znamion czynu zabronionego". Rodzina zmarłego odwołała się od decyzji.
Jak tłumaczy Joanna Biranowska-Sochalska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, postępowanie zostało umorzone ze względu na brak znamion czynu zabronionego, czyli przekroczenia uprawnień przez policjantów. Prokurator opierał się na wynikach sekcji zwłok i opinii biegłego z zakresu taktyki i techniki interwencyjnej.
Z opinii wynika, że funkcjonariusze użyli tasera, został on uruchomiony, ale na ciele zmarłego mężczyzny nie było śladów po jego użyciu.
Jak poinformowała Biranowska-Sochalska, według biegłych bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny było pęknięcie wątroby i krwotok wewnętrzny. Zdaniem lekarza przeprowadzającego sekcję wątroba była w złym stanie i nawet niewielki uraz mógł doprowadzić do śmiertelnego krwotoku. Biegli nie stwierdzili śladów pobicia.
Decyzja prokuratury nie jest prawomocna. Rodzina zmarłego odwołała się od niej.
Trwa kontrola z ministerstwa
Jak poinformowała wówczas nadkom. Alicja Śledziona z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie, mężczyzna miał stać na przystanku autobusowym, krzyczeć i machać rękoma. - Gdy funkcjonariusze się zatrzymali, zachowywał się wobec nich agresywnie, obrażał ich. Czuć było od niego alkohol - opowiadała.
Policjanci najpierw mieli użyć siły fizycznej, a gdy to nie pomogło - gazu. To także nie przyniosło skutku, więc zdecydowali się na użycie tasera. W radiowozie mężczyzna miał się "poczuć gorzej". Mundurowi wezwali pogotowie i sami zaczęli udzielać mężczyźnie pierwszej pomocy.
30-latek został przewieziony do szpitala, gdzie około godz. 4.40 następnego dnia zmarł.
Oficer prasowa KWP potwierdziła informacje, że mężczyzna był dwa razy notowany za przestępstwa przeciwko funkcjonariuszom - w 2011 i 2013 roku. Raz miało dotyczyć to znieważenia policjanta, drugi raz utrudniania czynności służbowych.
Po wydarzeniu z marca ub.r. szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Joachim Brudziński zlecił kontrolę, którą prowadzi Biuro Nadzoru Wewnętrznego MSWiA. Ma ona wyjaśnić, czy działania policjantów były prawidłowe i zgodne z obowiązującymi przepisami.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock