Po tym, jak sąd odrzucił wnioski prokuratury o areszt dla zatrzymanych w "aferze polickiej", prokuratura badała "nieprawidłowości" przy wyznaczaniu składów sędziowskich orzekających w tej sprawie. W czwartek gdańska prokuratura poinformowała o umorzeniu tego postępowania ze względu na "brak znamion czynu zabronionego".
O aferze polickiej zrobiło się głośno w czerwcu 2017 roku, kiedy Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało dziesięć wysoko postawionych osób zarządzających Grupą Azoty Zakłady Chemiczne Police.
W lipcu 2017 roku szczeciński sąd nie uwzględnił zażaleń prokuratury na niezastosowanie aresztu wobec podejrzanych w tej sprawie. Według sądu II instancji zebrane przez prokuratora dowody nie pozwalały na przyjęcie, że zachodzi duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanych zarzuconych im czynów.
Tuż po tym, 2 sierpnia, Prokuratura Regionalna w Szczecinie wszczęła śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez sędziów odpowiedzialnych za wyznaczenie składów sędziowskich.
Jak poinformował w czwartek TVN24 Maciej Załęski, rzecznik Prokuratury Rejonowej w Gdańsku, śledztwo w tej sprawie zostało umorzone ze względu na "brak znamion czynu zabronionego".
"Straszenie sędziów"
O rozpoczęciu śledztwa w sprawie powoływania składów pisaliśmy w 2017 roku.
- Zgodnie z zasadami kodeksu postępowania karnego oraz przepisami regulującymi organizację i ustrój sądów, sędziów powołanych do orzekania w sprawie wyznacza się w kolejności według wpływu spraw oraz jawnej dla stron listy sędziów danego sądu lub wydziału - poinformowała w sierpniu 2017 roku Prokuratura Krajowa.
W obu przypadkach odrzucenia wniosków aresztowych prokuratura otrzymała z sądu kilka różnych wokand sędziowskich dot. rozpoznania tej samej sprawy - podała prokuratura. Z jej informacji wynikało, że różniły się one osobowym składem orzekającym, liczbą sędziów, a także terminem posiedzeń. Prokuratura "powzięła uzasadnione wątpliwości, co do prawidłowości wyznaczenia sędziów sprawozdawców" - podano wtedy.
Prokuratura zastrzegała jednocześnie, że przedmiotem śledztwa nie jest ocena merytorycznych decyzji sądów tylko tryb orzekania o tych środkach.
Decyzja spotkała się z oburzeniem środowisk prawniczych.
- Może być to odbierane jako straszenie sędziów. Jeżeli nie zrobicie tego, co my prokuratorzy chcemy, to zaraz z sędziów staniecie się, być może, oskarżonymi – mówił Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa.
Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, pytany o doniesienia medialne, według których to on osobiście podjął decyzję o wszczęciu postępowania ws. sędziów, którzy wyznaczali składy sędziowskie, odpowiedział, że nie podejmował żadnych decyzji w tej sprawie.
- To postępowanie zostało zainicjowane przez prokuratorów prowadzących na miejscu postępowanie, dlatego że stwierdzili rzecz niespotykaną i niecodzienną. Mianowicie doszło do zmian składów wyznaczanych do rozpoznania wniosku o tymczasowe aresztowanie i w sposób, który jest nie tylko nieznany w praktyce, ale niezgodny w ocenie prokuratorów z obowiązującym w Polsce stanem prawnym - powiedział we wrześniu prokuratur generalny.
Więcej na ten temat TUTAJ.
"Afera policka"
Grupa Azoty Zakłady Chemiczne "Police" S.A. jest największą w regionie zachodniopomorskim spółką giełdową. Wśród zatrzymanych przez CBA w czerwcu 2017 roku byli m.in.: b. prezes Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police Krzysztof J., byli członkowie zarządu Anna P. i Wojciech N., a także były dyrektor generalny African Investment Group Tomasz J. Wśród podejrzanych są także były kierownik biura spedycji polickiej spółki Maciej G. i były prezes zarządu Transtech Robert Z. Według śledczych, przez działalność byłych członków zarządu, a także osób pełniących kierownicze stanowiska oraz przedstawicieli różnych spółek współpracujących z zakładami, spółka straciła co najmniej 30 mln zł i została bezpośrednio narażona na stratę kolejnych 2,5 mln złotych. Krzysztofowi J., Annie P., Wojciechowi N. i Tomaszowi J. prokurator zarzucił wyrządzenie African Investment Group (spółka zależna od Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police) szkody majątkowej wielkich rozmiarów w wysokości ponad 22,2 mln złotych. Do popełnienia przestępstwa miało dojść między 1 września 2014 roku a 30 czerwca 2016 roku w związku z podpisaniem umów dotyczących inwestycji prowadzonych przez African Investment Group w Senegalu. Według prokuratury podejrzani zawarli umowy i na ich podstawie wypłacili pieniądze, mając świadomość, że usługi, których dotyczyły umowy, nie zostały faktycznie wykonane.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/ao / Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24