Stefan Pachulczak nie kryje wzruszenia. Wreszcie może odetchnąć z ulgą. Po pięciu latach walki to już pewne - ma akt własności mieszkania. Wygrał nierówną i trudną walkę. Teraz nikt nie pozbawi dachu nad głową samotnego ojca z niepełnosprawnym synem.
Zakończył się horror Stefana Pachulczaka, który samotnie wychowuje dorosłego, niepełnosprawnego intelektualnie syna. Pomimo, że w 2011 roku zapłacił 200 tysięcy za jedno z mieszkań w Świnoujściu, do dziś nie był jego właścicielem. Deweloper upadł i zaczęła się sądowa batalia.
- Syn był dla mnie mobilizacją, żeby o to walczyć. Być może gdybym jego nie miał odpuściłbym, może bym przegrał. Bez Mariuszka nie byłoby mediów, nie byłoby zainteresowania - nie kryje wzruszenia Stefan Pachulczak, który przez 5 lat toczył batalię o możliwość mieszkania w lokalu, który kupił.
Ze względu na niedoczynność tarczycy u swojego syna, zdecydował się na przeprowadzkę z rodzinnego Knurowa (Śląsk) do Świnoujścia. Zdecydował się na kupno mieszkania. Podpisał umowę przedwstępną z developerem i zapłacił 200 tysięcy złotych. Dla emerytowanego górnika były to oszczędności całego życia.
Labirynt problemów
Umeblowanie mieszkania i jego wykończenie kosztowało kolejne 50 tysięcy złotych. Ostatnią kwotę wysokości - cztery tysiące złotych ojciec niepełnosprawnego 25-latka miał wpłacić przy podpisaniu aktu notarialnego. Zanim to się stało, deweloper ogłosił jednak upadłość.
Syndyk w związku z ogłoszeniem upadłości, postanowił sprzedać nieruchomość, żeby uregulować długi wobec innych poszkodowanych osób i firm w tej sprawie. Stefan Pachulczak mógł zostać bez mieszkania i groziło mu wyrzucenie na bruk z lokalu, za który przecież zapłacił.
- To była gehenna. Sądziłem, że będę mógł się odwołać, do Strasburga, i tak to wygram... Tak się nie stało, ścieżka się skończyła na sądzie apelacyjnym, albo okręgowym. Nie mogłem się odwołać, zaskarżyć do Sądu Najwyższego. Tak mi tłumaczyli w sądzie, że to już się skończyło, zostaje tylko komornik i ułożenie się z syndykiem - mówił ojciec niepełnosprawnego dziecka
Walka Dawida z Goliatem
W sprawie pana Stefana zainterweniował wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, który skierował do Prezesa Sądu Okręgowego w Szczecinie pismo w sprawie postępowania prowadzonego przez komornika sądowego. W czwartek ministerstwo sprawiedliwości poinformowało, że sąd uchylił termin eksmisji i nakazał komornikowi podjęcie dodatkowych czynnośc (http://www.tvn24.pl)
W 2017 roku syndyk zażądał od mężczyzny kwoty 40 tysięcy złotych za bezumowne korzystanie z mieszkania. Nad ojcem i niepełnosprawnym synem wisiały czarne chmury. Sprawa nadal była nierozwiązana. Pachulczak mówił, że boi się wychodzić z domu ze strachu, iż podczas jego nieobecności zostanie przeprowadzona eksmisja.
Światełko nadziei pojawiło się w lipcu ubiegłego roku, gdy rada wierzycieli upadłego dewelopera zdecydowała o przeniesienie aktu własności mieszkania na pana Stefana.
Przeciwny tej decyzji był tylko bank, ale to wystarczyło, by sędzia komisarz uchyliła tę decyzję.
– Zdaniem sędzi decyzja naruszała prawa innych wierzycieli. Rada wierzycieli nie była jednogłośna, więc możemy przypuszczać, że więcej wierzycieli byłoby przeciwnych – tłumaczył nam wtedy Michał Tomala, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Szczecinie.
Pod koniec marca 2018 roku sąd upadłościowy rozpatrywał złożone w tej sprawie zażalenie i uchylił decyzję sędziego komisarza.
– To oznacza, że nie ma przeciwwskazań, by syndyk po otrzymaniu postanowienia sądu, przystąpił do aktu notarialnego, przenoszącego własność na rzecz pana Pachulczaka – cieszył się Michał Jaworski, pełnomocnik pana Stefana.
Syndyk już wtedy wyraził gotowość przeniesienia aktu własności. Teraz to się stało. Pan Stefan ma wreszcie akt notaraialny, jest już formalnie właścicielem mieszkania.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: PJZ/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24