W okolicach miejscowości Wygonin (woj. pomorskie) rozbił się śmigłowiec. Po uderzeniu w ziemię stanął w ogniu. Na miejscu zginęła cała załoga, trzy osoby, które nim leciały. Jak informuje urząd miasta w Gdańsku, wśród ofiar jest biznesmen Krzysztof Mielewczyk, mąż posłanki PiS Doroty Arciszewskiej. Sprawę przejęła prokuratura okręgowa.
O przejęciu śledztwa przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku poinformował w piątek po południu Mariusz Duszyński, zastępca szefa w Prokuraturze Rejonowej w Kościerzynie, która jako pierwsza zajęła się sprawą.
Wcześniej Duszyński informował, że policja i prokuratura dysponują nazwiskami trzech osób, które z bardzo dużym prawdopodobieństwem znajdowały się na pokładzie maszyny.
- Ciała są jednak w takim stanie, że do ostatecznej identyfikacji konieczne będą prawdopodobnie badania DNA - powiedział. W poniedziałek mają się odbyć sekcje zwłok.
"Zapalił się po zderzeniu z ziemią"
Jak dowiedział się portal tvn24.pl, dwa ciała znaleziono wewnątrz wraku, trzecie kilka metrów dalej. Śmigłowiec leciał z kaszubskiej miejscowości Borcz do Bydgoszczy i stamtąd miał lecieć dalej na południe Polski. - Śmigłowiec spadł na pole, zapalił się po zderzeniu z ziemią. Nie wiemy jeszcze czy była to próba startu czy lądowania. Na miejscu zginęła cała załoga, trzy osoby, które nim leciały – mówił mł. Bryg. Wiesław Kiedrowicz, rzecznik prasowy PSP w Kościerzynie.
Mąż posłanki PiS
Z kolei urząd miasta w Gdańsku poinformował, że na pokładzie śmigłowca był biznesmen Krzysztof Mielewczyk, mąż posłanki PiS Doroty Arciszewskiej Mielewczyk. To właśnie do niego miał należeć śmigłowiec. Informacje o śmierci Mielewczyka zamieścił na twitterze również prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
W wypadku śmigłowca w gminie Stara Kiszewa, zginęły 3 osoby, wśród nich mąż posłanki PiS Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk. RIP.— Paweł Adamowicz (@AdamowiczPawel) September 13, 2013
Robinson r44 Raven II
Pracujący na miejscu strażacy poinformowali, że rozbity śmigłowiec to Robinson r44 Raven II. Informacje strażaków potwierdza Wojciech Zaręba, który wcześniej fotografował maszynę. Jak mówi, zna dwóch pilotów, którzy latali tą maszyną. - To doświadczeni wojskowi piloci. Nie wiem kto leciał nią dziś, ale jestem zszokowany informacją o wypadku - powiedział.
"Nie było kogo ratować"
Jak powiedział przebywający na miejscu zdarzenia komendant powiatowy straży pożarnej w Kościerzynie bryg. Tomasz Klinkosz, śmigłowiec uległ całkowitemu zniszczeniu. - Z pewnością to, czego nie zniszczył upadek, zniszczył pożar - opowiadał.
- Kiedy przyjechaliśmy na miejsce były już zgliszcza nie było kogo ratować, świadkowie twierdzą, że na chwile przed katastrofą słyszeli jak przestał pracować silnik maszyny - dodał z kolei Krzysztof Słomiński, naczelnik OSP w Starej Kiszewie.
Na miejscu katastrofy był także Andrzej Hinc, zastępca wójta gminy. - Maszyna rozbiła się na polu, nie ma tu żadnych budynków, nie ucierpiał też ośrodek wczasowy dla dzieci, który jest w pobliżu - informował.
- Informację o zdarzeniu dostaliśmy o godz. 9.54. Wiemy, że w okolicach miejscowości spadł śmigłowiec, który po tym jak uderzył w ziemię stanął w ogniu – dodał dyżurny Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa.
Tu rozbił się śmigłowiec:
Autor: ws,dp//par / Źródło: TVN24 Pomorze, PAP
Źródło zdjęcia głównego: www.koscierski.info