Agata chciała umrzeć. Swoją śmierć dokładnie zaplanowała z koleżankami. Śmiertelny cios miała zadać Wiktoria M. Oskarżona nie przyznała się do winy i chciała uniewinnienia. W sierpniu br. sąd skazał ją na 11 lat więzienia. Teraz prokuratura chce podwyższenia kary.
Ciało 17-letniej Agaty z Wejherowa znaleziono w lutym 2015 r. w parku w Gdańsku-Brzeźnie. Według śledczych śmiertelny cios zadała nastolatce Wiktoria M.
We wtorek prokuratura skierowała apelację od wyroku do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
- Nie zgadzamy się z karą, która jest za niska. Wnosimy o zwiększenie kary do 15 lat więzienia i 250 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonej, mamy Agaty - mówi TVN24 prokurator Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Obrońca oskarżonej także chce się odwołać. - Wczoraj otrzymaliśmy uzasadnienie wyroku sądu. Na tę chwilę mogę powiedzieć, że także złożymy apelację. Na razie nie mogę podać szczegółów - powiedział nam mecenas Tomasz Strzelecki, obrońca Wiktorii M.
Nie przyznaje się do winy
Wiktoria M. była oskarżona o zabójstwo Agaty G., poprzez ugodzenie jej nożem w okolice nadbrzusza.
Dzień po śmierci koleżanki Wiktoria M. trafiła do szpitala psychiatrycznego z poważnymi zaburzeniami osobowości i spędziła w nim kilka tygodni. W trakcie tego pobytu jednej z pacjentek również próbowała pomóc w popełnieniu samobójstwa.
W sierpniu przed sądem odpowiadała również Aleksandra L., której zarzucono zacieranie śladów. - Przestępstwo polegało na pomaganiu sprawcy zabójstwa w uniknięciu odpowiedzialności karnej, poprzez zapewnienie fałszywego alibi i zacieranie śladów przestępstwa - podawała Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
Aleksandrze L. wymierzono karę jednego roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata.
W trakcie śledztwa Wiktoria M. nie przyznała się do winy i mówiła, że była tylko biernym świadkiem samobójstwa Agaty. Według relacji oskarżonej, jej rówieśniczka, leżąc, zamachnęła się i zadała sobie nożem pojedynczy cios w okolice wątroby. Wiktoria M. twierdziła, że zabrała przedmioty osobiste koleżanki i nóż, aby ukryć fakt, że śmierć była wynikiem samobójstwa.
Co stało się w parku?
O tej historii cała Polska dowiedziała się w lutym 2015 roku, gdy w nadmorskim parku w Gdańsku przypadkowy przechodzeń znalazł ciało 17-letniej dziewczyny - Agaty.
Sekcja zwłok wykazała, że dziewczyna zginęła od rany kłutej zadanej nożem. Na początku nie znaleziono jednak ani noża, ani roweru, ani telefonu komórkowego, które miała przy sobie przed śmiercią 17-latka. W chwili śmierci Agata była pod wpływem leków psychotropowych o działaniu antydepresyjnym oraz miała w organizmie ślady innych substancji farmakologicznych, m.in. leków przeciwbólowych i uspokajających.
Nie wiadomo, dlaczego Agata miała planować swoją śmierć. Była uczennicą szkoły wojskowej, pierwsza hipoteza policji mówiła o problemach Agaty z kręgosłupem, które uniemożliwiłyby jej wymarzoną karierę w wojsku.
Wkrótce znalazł się dowód na związek Wiktorii M. ze sprawą śmierci Agaty. Jak ujawniła "Gazeta Wyborcza", było nim włączenie telefonu komórkowego koleżanki krótko po tym, jak Wiktoria wyszła ze szpitala psychiatrycznego.
Po trzech miesiącach śledztwa prokuratura postawiła zarzuty dwóm koleżankom Agaty.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: mak, / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: KWP Gdańsk