11-tygodniowy chłopiec trafił do szpitalnego oddziału ratunkowego słupskiego szpitala. Jak informuje placówka, dziecko było "w stanie zagrożenia zdrowotnego" i wymagało pilnego transportu do innego szpitala. Pomogli wojskowi lotnicy. Niemowlę jest teraz hospitalizowane w szpitalu w Szczecinie. Jego stan jest nadal określany jako ciężki.
Jak poinformował w środę rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku (Pomorskie) Marcin Prusak, niemowlę - 11-tygodniowy chłopiec - trafiło na szpitalny oddział ratunkowy w piątek (13 stycznia). - Był w stanie zagrożenia zdrowotnego. Dziecku wykonano diagnostykę, opiekę nad nim sprawował lekarz pediatra, lekarz anestezjolog oraz ratownicy i pielęgniarki SOR. Po badaniach zapadła decyzja o pilnym transporcie dziecka do szpitala wyższej referencyjności - relacjonował Prusak.
W województwie pomorskim w takich szpitalach nie było wolnych miejsc, dlatego chłopiec miał trafić na OIOM do szpitala Zdroje w Szczecinie (Zachodniopomorskie).
Nie dało się śmigłowcem LPR, o pomoc poproszono wojsko
Jak przekazał Prusak, ze względu na warunki pogodowe nie było możliwości transportu dziecka śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. - O pomoc szpital zwrócił się do wojska, do Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Ewakuację medyczną w ramach meldunku MEDEVAC zrealizowała 1. Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza ze Świdwina śmigłowcem W-3WA SAR. Małemu pacjentowi na pokładzie towarzyszyła mama - relacjonował przedstawiciel słupskiego szpitala.
Operację prowadzili kpt. rat. med. Anna Mleczko i st. chor. rat. med. Grzegorz Charłam. - Wojskowi ratownicy nigdy wcześniej nie transportowali tak małego pacjenta - powiedział Prusak. I podkreślił: - Lot tego typu śmigłowcem, z załogą aeromedyków, umożliwił szybkie dostarczenie małego pacjenta pod opiekę specjalistów.
Jak informuje rzeczniczka prasowa szpitala Zdroje w Szczecinie Magdalena Knop, stan chłopca jest nadal ciężki. Niemowlę pozostaje pod opieką specjalistów z Oddziału Intensywnej Terapii Dziecięcej szpitala Zdroje w Szczecinie.
Skomplikowana procedura
Pielęgniarka koordynująca słupski SOR Małgorzata Żuchlińska zaznaczyła, że "procedura uruchomienia śmigłowca wojskowego jest bardziej skomplikowana". - Nasi medycy potrafią zachować zimną krew podczas dużego napięcia i gdy panują ogromne emocje. Wykorzystują wszystkie możliwe procedury, by pomóc potrzebującym i z tego jesteśmy dumni - skomentował prezes słupskiego szpitala Andrzej Sapiński.
- Takie akcje udowadniają jak ważne są ćwiczenia, symulacje i umiejętność zgrania zespołów. Dzięki temu oraz dzięki zaangażowaniu całego personelu, niemowlę ma szansę na uratowanie życia. Życzymy mu zdrowia - dodała wiceprezes szpitala Anetta Barna-Feszak.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: WSS im. Janusza Korczaka w Słupsku