Niespodziewany pasażer wysiadł z autobusu linii 211 na dworcu w Słupsku (pomorskie). Biało-rudy kot był najwyraźniej mocno zdeterminowany aby wyrwać się ze swojej rodzinnej Dębnicy Kaszubskiej, bo to nie pierwsza taka próba w jego wydaniu.
Czworonożny futrzak załapał się na kurs do Słupska we wtorek przed godziną 8. Kierowca zorientował się, że ma na pokładzie pasażera na gapę już po odjechaniu z przystanku. Podjął decyzję, że nie wygoni go w szczerym polu - kot wysiadł dopiero na końcu trasy. Kierowca przekazał go w ręce pracowników biura regionalnego.
- Nie wiemy, jakie to ważne kocie sprawy sprowadziły go aż do Słupska. Zaopiekowaliśmy się nim jednak jak swoim własnym. Otrzymał u nas ciepły kąt i oczywiście, jedzenie - zapewnia prezes PKS Słupsk Piotr Rachwalski.
Czy właściciel się zgłosi?
Z relacji kierowców obsługujących tę linię wynika, że już wcześniej widzieli tego samego kota na przystanku w Dębnicy Kaszubskiej. Do jednego autobusu udało mu się nawet wsiąść, ale wówczas został wyproszony przez kierowcę. Jego determinacja wzięła ostatecznie górę.
- To bardzo sprytny kot, być może uciekł po prostu komuś z podwórka. Liczymy na to, że skontaktują się z nami jego prawowici opiekunowie - mówi Rachwalski.
- Na razie nikt się nie zgłosił, wciąż czekamy, mamy nadzieję, że poprzez media ta informacja dotrze do opiekunów. Jeśli jednak nie zgłoszą się po zgubę, my zaopiekujemy się kotkiem, znajdzie u nas ciepły kąt - dodaje Damian Zdancewicz, rzecznik PKS Słupsk.
Źródło: PKS Słupsk
Źródło zdjęcia głównego: PKS Słupsk