Dobę - tyle ma potrwać protest rolników z Agrounii w okolicach Sampławy (woj. warmińsko-mazurskie) na drodze krajowej numer 15. Rolnicy domagają się decyzji o skupie trzody chlewnej. Region, w którym odbywa się blokada, jest dotknięty afrykańskim pomorem świń. - To oznacza, że rolnicy nie mogą sprzedawać świń, muszą je trzymać cały czas w chlewniach - tłumaczy reporter TVN24.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, punktualnie o godziny 8 rolnicy z Agrounii zablokowali drogę krajową numer 15 w Sampławie (woj. warmińsko-mazurskie). To dość popularna i oblegana trasa, szczególnie w wakacje. - Dzisiaj turyści wracają z wakacji, z Mazur i znad morza. Właśnie tą drogą, premier jak turysta jeździ sobie po kraju i odwiedza kolejne gospodarstwa, a rolnicy szukają sobie stryczka na głowę. Niestety to jest dzisiejsza rzeczywistość. Tutaj niektórzy kierowcy będą się denerwować, bo są zablokowani, a na drodze stoją rolnicy, którzy od 60 dni nie mogą normalnie sprzedać swoich świń. To jest nienormalna sytuacja - mówił Michał Kołodziejczak dziś rano.
Przypomniał, że okolice Sampławy, to miejsce, gdzie znajdują się duże hodowle drobiu i świń. - Kilka miesięcy temu potężna epidemia grypy ptaków, a dzisiaj epidemia ASF, która dziesiątkuje gospodarstwa - dodaje Kołodziejczyk. Na blokowanym odcinku "piętnastki" są już policjanci, którzy wyznaczają objazdy. - Kierowcy, którzy normalnie korzystaliby z tej trasy muszą wziąć pod uwagę tę blokadę i inaczej zaplanować swoją podróż - mówi Adam Krajewski, reporter TVN24, który jest na miejscu.
Około godziny 12 Kołodziejczak wziął udział w konferencji, podczas której powiedział, że na razie nie ma żadnej reakcji rządu na dzisiejszy strajk. - Nie odzywają się ci, którzy rządzą. Ludzie stoją już trzy godziny na ulicy. (...) Rolnicy przyjeżdżają, jest nas coraz więcej. Ten strajk będzie trwał do jutra (środa – przyp. red.) do godziny 8. Widzimy potężną bierność rządu, ale widzimy też rozgrywki polityczne, które Prawo i Sprawiedliwość uruchamia w całym kraju, by rozmydlić nasze strajki. Już na tę chwilę mamy kilkanaście miejsc, które będą blokowane w przyszłym tygodniu i to od 24 do 48 godzin - mówił lider Agrounii.
Najpierw drogowe blokady, potem "najazd na Warszawę"
Lider Agrounii już 12 sierpnia, podczas konferencji, zapowiadał blokady dróg. - Teraz będzie działo się to, a na jesień zapowiadamy inwazję na Warszawę, bardzo możliwe, że z innymi grupami zawodowymi i społecznymi, które czują się rozżalone i niedocenione i ponoszą koszty władzy Prawa i Sprawiedliwości - oznajmił Michał Kołodziejczak. Dodał: Nie będziemy się bali i będziemy jeszcze bardziej radykalni niż do tej pory. Podkreślił, że "na polskiej wsi jest rozpacz, jest drożyzna, jest brak perspektyw. Polscy rolnicy nie mają komu sprzedawać świń, a codziennie trafiają do Polski dziesiątki tirów mięsa i żywych zwierząt z zagranicy, głównie z Niemiec i z Litwy. Supermarkety nie chcą kupować zdrowego mięsa, które pochodzi ze stref ASF. To przekłada się na zanik produkcji mięsa w kraju. Tylko w ostatnim półroczu produkcja spadła o pół miliona sztuk świń. Problem dotyczy także sprzedaży warzyw, ciągle jesteśmy pod kreską - wyjaśnił. Kołodziejczyk twierdzi, że lockdown rolników trwa już co najmniej pięć lat. - Apelujemy do opozycji: stańcie razem z nami, rozmawiajcie z nami, nie bójcie się, my jesteśmy jedyną tak silną opozycją parlamentarną - wezwał. Zapewnił, że Agrounia nie zamierza tworzyć partii politycznej. - Będziemy zajmować się wracaniem do normalności - wyjaśnił.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24