Śledczy badają przyczyny pożaru domu handlowego w Tczewie, który spłonął w ubiegłym tygodniu. Policjanci zabezpieczyli na miejscu plastikowe pojemniki, w których mogła być substancja ropopochodna. Czy to było podpalenie? Prokuratura bierze pod uwagę każdy scenariusz.
Prokuratura prowadzi postępowanie dotyczące sprowadzenia zagrożenia życia lub zdrowia wielu osób albo zniszczenia mienia o znacznej wartości.
- W pobliżu domu handlowego funkcjonariusze znaleźli plastikowe baniaki, w których mogła być substancja ropopochodna. To jeszcze potwierdzają badania. Nie jest wykluczone, że użyto ich do wzniecenia pożaru, ale to tylko jedna z hipotez. Na razie nie wykluczamy żadnego scenariusza - mówi Ewa Ziębka, szefowa tczewskiej prokuratury.
Sprawdzają monitoring
Na razie śledczy nie mogą przeprowadzić dalszych oględzin, bo inspektor nadzoru budowlanego nie pozwala wejść na teren obiektu. Wiadomo, że śledczy zabezpieczyli nagrania z monitoringu z domu handlowego oraz okolicznych budynków.
- Na razie nie mam wiedzy o tym, co jest na nagraniach. Niektóre z nich zostały zniszczone, pracujemy nad tym, żeby je odzyskać - dodaje Ziębka.
Nikomu nic się nie stało
Pożar w tczewskiej hali wybuchł rano w miniony w czwartek. W domu handlowym znajdowały się m.in. sklepy oraz dyskoteka. Akcję strażaków relacjonował Kontakt24. Kiedy w budynku pojawił się ogień w środku była ochrona i dwóch pracowników sklepu. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Na miejsce wezwano 16 zastępów strażaków.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24 | Damizz, ComfortHouse, Maciek0112