Między salą egzaminacyjną a swoim pokojem na uczelni pani profesor zgubiła ponad 200 prac studentów. Później, zamiast wyników, studentom przekazano informację, że egzamin będą musieli powtórzyć.
- Z jakiej racji teraz wszyscy po takim czasie mają iść posłusznie pisać egzamin? Jest już dziś oficjalnie nowy semestr, a my się dowiadujemy o takich rzeczach prawie 3 tygodnie po pierwszym terminie egzaminu – zawrzało na studenckich forach po opublikowaniu komunikatu o powtórnym egzaminie.
Cześć studentów była gotowa sprawę zgłosić policji. - Oprócz informacji poufnych, mogą się dostać nasze dane w niepowołane ręce – pisali.
O sprawie poinformował "Dziennik Bałtycki".
"Cenię sobie mój czas"
Uczelnia zadeklarowała jedynie, że podczas powtórnego egzaminu nie zmienią się pytania. To jednak nie zadowoliło zbulwersowanych studentów. - Zdałam ten egzamin, studiuję dwa kierunki dziennie i cenię sobie mój czas, który już raz na ten egzamin poświęciłam - napisała jedna ze studentek.
Przepiszą oceny z ćwiczeń
Ostatecznie władze uczelni zgodziły się na kompromis i zaliczenie egzaminu będzie polegało na przepisaniu do indeksów oceny z zaliczonych ćwiczeń z przedmiotu. Osoby, które będą chciały ją poprawić, mogą przystąpić do egzaminu.
- Zdarzenie jest niefortunne, ale incydentalne - poinformowała w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" dr Beata Czechowska-Derkacz, rzecznik prasowy UG.
W jaki sposób zaginęły prace gdańskich studentów? Tego nie udało się wyjaśnić.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: Dziennik Bałtycki
Źródło zdjęcia głównego: TVN24