Śledczy do końca tygodnia mają przesłuchać biegłych, którzy wydali opinie ws. Mariusza L. Według nich mężczyzna, gdy zabił swoją 5-letnią córkę, był odurzony marihuaną. A to oznacza, że był niepoczytalny i nie może odpowiadać za zbrodnię. Teraz jednak nie stwarza już zagrożenia i mógłby wyjść na wolność. Prokuratura ma jednak wątpliwości co do opinii i nie wyklucza powołania nowego zespołu biegłych.
- Prowadzimy tzw. weryfikację opinii. W tym celu musimy przesłuchać biegłych, którzy ją sporządzili. Pierwsze kluczowe informacje, co dalej w sprawie powinny pojawić się na początku przyszłego tygodnia - mówi Ewa Burdzińska z Prokuratury Rejonowej Gdańsk - Oliwa.
Prokuratura nie wyklucza, że po weryfikacji konieczne będzie uzupełnienie opinii lub jej ponowne sporządzenie, ale już przez nowy zespół biegłych.
W sprawie Mariusza L. opinię sporządzili biegli z aresztu śledczego w Szczecinie. Psychiatrzy przez 4 tygodnie badali mężczyznę. Specjaliści mieli ustalić czy był poczytalny w chwili popełnienia przestępstwa. Aby wydać rzetelną opinię, 31-letniego mężczyznę umieszczono w połowie sierpnia w zamkniętym ośrodku sądowo-psychiatrycznym. Obserwacja zakończyła się w połowie września.
Był niepoczytalny, bo odurzył się marihuaną
Według biegłych "Mariusz L. w momencie popełnienia zarzucanego mu czynu miał całkowicie zniesioną zdolność rozpoznania znaczenia i kierowania swoich czynów". - Zniesienie tej zdolności, według biegłych, wynika z odurzenia się marihuaną i zaburzeń wynikających z tego stanu - wyjaśniała prokurator Burdzińska.
Biegli uznali, że Mariusz L. w obecnym stanie psychicznym nie stanowi zagrożenia dla porządku społecznego. - W ich opinii nie zachodzi podejrzenie, że popełni zabronione czyny. Warunkiem jest poddanie się leczeniu - mówiła.
Wobec Mariusza L. przedłużony został areszt tymczasowy, mężczyzna wciąż przebywa w zamkniętej placówce psychiatrycznej.
Wysłali go na obserwację
Biegli psychiatrzy przy opracowywaniu swojej opinii mieli wziąć pod uwagę treść opinii toksykologicznej, która może częściowo wyjaśniać jego zachowanie.
Jak już podawała wcześniej prokuratura, w chwili popełnienia zbrodni Mariusz L. był pod wpływem marihuany oraz leków, które otrzymywał podczas wcześniejszego pobytu w szpitalu.
Zabił, bo puściły mu nerwy?
Ciało pięcioletniej dziewczynki znaleziono w czwartek, 16 kwietnia w pobliżu wejścia na plażę w Gdańsku Brzeźnie. Jak podaje prokuratura domniemanym sprawcą morderstwa jest ojciec, który w rozmowie z policjantami przyznał się do winy.
Zabójstwo charakteryzowało się dużą brutalnością, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że czynu dopuścił się ojciec wobec 5-letniej córki, mówiła prokurator Ewa Burdzińska z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa. Jak dodaje, mężczyzna dzień wcześniej na własne żądanie wypisał się ze szpitalnego oddziału detoksykacyjnego.
Podczas przesłuchania, mężczyzna przyznał się do zabójstwa córki.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: KWP Gdańsk