Bałtyk w tym roku był niezwykle szczodry i podczas sztormów oddawał lub choć na chwilę pokazywał to, co niegdyś pochłonął. Wzburzone fale rozrzuciły drewnianą łódź w Dziwnowie i usłały plażę w Ustce parafiną. Morze odsłoniło też lokomotywy na Półwyspie Helskim czy pradawny las w Rowach. Niespodziewane wizyty złożyły delfiny i wieloryb. A na plażę prosto z morza wtargnął... dzik. Bałtyk w minionym roku potrafił zaskakiwać.
To był absolutny numer jeden. Internauci oszaleli na punkcie pradawnego lasu, który podczas wiosennych sztormów odsłonił Bałtyk na plaży w Rowach. Kilka tysięcy lat temu teren obecnego Słowińskiego Parku Narodowego porastała gęsta puszcza dębowa. Las zniszczył prawdopodobnie potężny pożar. Z czasem jego pozostałości pochłonęło morze i piasek. Słona woda dobrze zakonserwowała to, co zostało z dawnego lasu. Zdjęcia Andrzeja Demczaka, na których widać pnie wyłaniające się z morskiej toni zrobiły prawdziwą furorę.
Wielu internautów chciało zobaczyć "to cudo" sprzed 3 tys. lat na własne oczy. Przypominamy, że to teren ściśle chroniony.
Pnie spowite mgłą:
"Lokomotywy sięgały długim szeregiem w morze"
W minione wakacje turyści w Chałupach mogli być lekko skonsternowani. Zwłaszcza gdy mocząc nogi w morzu, z jednej strony widzieli znak ostrzegający przed wrakami, a z drugiej komin lokomotywy wystający z morza. To pamiątka po II wojnie światowej, kiedy to wycofujący się z półwyspu Niemcy stworzyli pięć barykad z lokomotyw. Znajdowały się one w najwęższym miejscu cypla – między Chałupami a Kuźnicą.
Fale morskie, sztormy i nieustannie przesuwająca się linia brzegowa coraz bardziej zatapiały je w piasku. Według mieszkańców w latach 60. plażowicze widzieli już tylko niewielki fragment wystającej znad wody jednej lokomotywy. Teraz Bałtyk znów o nich przypomniał.
Na fotografiach zrobionych w 1945 r., tuż po wojnie, widać parowozy ustawione w rzędzie.
Dzik wyłonił się z morza
"Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły" - o tym przekonali się plażowicze wypoczywający w Karwi nad Bałtykiem. Doszło tam do niecodziennego, ale i niebezpiecznego zdarzenia. Na plażę pełną ludzi z morza wtargnął... dzik. Zwierzę taranowało ludzi i parawany, kilka osób zostało poranionych. Informację i zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt 24.
- Płynął sobie po prostu w morzu. Jak zobaczyłem zwierzę w wodzie, to wsiadłem na skuter, żeby go wyciągnąć, uratować. On jak wyleciał do brzegu, to dostał szału i zaczął taranować ludzi - relacjonował jeden ze świadków.
Plażowicze opowiadali, że zwierzę było agresywne i taranowało ludzi. - Szczerze mówiąc, myślałem, że chodzi o człowieka, który ma taki pseudonim - "dzik". Okazało się, że to był prawdziwy dzik, a po przybyciu na miejsce zastaliśmy mężczyznę z zakrwawioną nogą. Kilka innych osób miało również rany - opowiadał Jarosław Pieper, kierownik kąpieliska w Karwi.
"To taki nasz Kowalski"
Prawdziwe skarby można znaleźć też na plaży w Łukęcinie (woj. zachodniopomorskie). Spacerująca tam pani Małgorzata Urbanowicz natknęła się na przedmiot przypominający róg. Kobieta przyniosła go do muzeum, a niecodziennym znaleziskiem zajęli się naukowcy.
Szybko okazało się, że to nie róg, a możdżeń tura. - Oprócz tego zachował się fragment czaszki. Jest to niezwykle interesujące, bo takie okazy zdarzają się rzadko. W dodatku, jak wiemy, tury występowały w całej Europie, ale wyginęły w XVII w. Moim zdaniem ten róg należał do naszego rodzimego tura, takiego naszego "Kowalskiego" - mówił Grzegorz Kurka, dyrektor Muzeum Ziemi Kamieńskiej.
Możdżeń ma 45 cm długości, a waży 3,5 kg. Skąd się tutaj wziął? Możliwe, że tur padł w pobliżu klifu. Ten podmywało później morze i tak możdżeń znalazł się w wodzie. Jest zachowany w dobrym stanie, ale na jego powierzchni są mocne wyświecenia, które świadczą o tym, że długo był narażony na działanie erozji wodnej.
Ostatni przedstawiciel tura padł śmiercią naturalną w XVII wieku na Mazowszu w 1627 roku.
Białe bryły na plaży. To nie lód?
W grudniu plaża w Lubiatowie, Stilo i Ustce zrobiła się biała. Niestety nie było to dzieło mrozu czy wyczekiwanych opadów śniegu. Białe bryłki wyrzuciło na plażę morze. Okazało się, że to parafina, która mogła się wytrącić podczas czyszczenia zbiornika statku na Bałtyku.
Parafina usłała plażę na odcinku 9 km. Służby sprzątały ją przez trzy dni. Efekt? Zebrano 23 tony parafiny do utylizacji.
Parafina nie jest niebezpieczna i nie pierwszy raz "wylądowała" na bałtyckich plażach. Ale taka ilość zaskoczyła nawet inspektorów. - Zazwyczaj mówimy tutaj o maksymalnie kilkunastu tonach substancji. 23 tony to rekordowa ilość w ostatnim czasie - mówi Leszek Czerwiński, szef ochrony środowiska morskiego w Urzędzie Morskim w Lubiatowie.
Zdjęcia i filmik z białymi bryłkami przesłał na Kontakt24 nasz Czytelnik:
Wróciły na brzeg
Bałtyk oddał też kilka wraków. Turyści podziwiali m.in. drewnianą łódź z XIX w., która pojawiła się w Międzywodziu (woj. zachodniopomorskie). W grudniu specjaliści z Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej przygotowali szczegółową dokumentację łodzi. Wszystko po to, żeby można było zakonserwować poszczególne elementy i odtworzyć całą łódź. Wzburzone morze rozrzuciło drewniane fragmenty na odcinku 150 m.
Ekipa TVN24 obserwowała prace muzealników:
Nie gorsze jest Sztutowo. Na tamtejszej plaży Bałtyk odsłonił dwie aż dwie łodzie. Jedna prawdopodobnie pochodzi jeszcze z czasów II wojny światowej. Metalowa, dość dobrze zachowana jednostka liczy 20 m długości i 4 m szerokości. W znacznej gorszym stanie jest druga jednostka. - To drewniana łódź. Trudno ocenić, ile liczy lat. Zachowały się z niej tylko elementy silnika i metalowych rurek - opowiada Marcin Mikołajczak z Fundacji Latebra, która bada wybrzeże w okolicy Mierzei Wiślanej.
Obie łodzie znajdują się 5-10 m od linii brzegowej. Wkrótce Urząd Morski ma ogłosić przetarg na wyciągnięcie tych jednostek.
Zobacz łodzie ze Sztutowa:
Dwumetrowy miecznik
W Bałtyku nie zabrakło też tropikalnych gości. Ta wizyta niestety nie skończyła się najlepiej. W sierpniu na plaży w Dźwirzynie (woj. zachodniopomorskie) pojawił się ponad dwumetrowy miecznik. Ta oceaniczna ryba rzadko bywa w Bałtyku. Ma ona charakterystyczny wygląd - może przypominać tuńczyka. Dorodny i dobrze zachowany osobnik trafił na badania do Stacji Morskiej.
Badania w Stacji Morskiej:
"Żwawy delfin"
Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia do Bałtyku wpadł z wizytą delfin. Żwawy i chętny do zabawy ssak wypłynął na spotkanie wędkarzom zaledwie kilka mil od Władysławowa. Przez niemal pół godziny płynął tuż przy burcie z prędkością 15-17 węzłów. Nie tylko dotrzymywał kroku wędkarzom, ale wręcz próbował się z nimi ścigać.
Stacja Morska UG w Helu potwierdziła, że na nagraniu wędkarzy widać delfina, choć specjaliści nie są w stanie dokładnie określić, czy to delfin butlonosy, czy białonosy. - Jest w dobrej kondycji. Po jego wymiarach można stwierdzić, że to chyba dość młody osobnik. Chętnie się bawi i raczej nic mu nie dolega. Wykorzystuje nawet podwodną falę pod łodzią, żeby płynąć - opowiada Iwona Pawliczka, szefowa Stacji Morskiej UG w Helu.
Zobacz, jak ścigał się z wędkarzami:
"Widzieliśmy jeszcze gejzery wody"
Znacznie częściej niż delfiny w Zatoce Gdańskiej pojawiają się wieloryby. Tak też stało się w tym roku. W lipcu widziano go po raz pierwszy w pobliżu basenu portowego w Gdyni. Wypatrzyli go marynarze.
Kilka dni później zaprezentował się w pełnej okazałości załodze żaglowca Generał Zaruski, która brała udział w żeglarskim święcie Baltic Sail. – Byłem pod pokładem, kiedy usłyszałem krzyki: „wieloryb”, „wieloryb”. Najpierw myślałem, że coś im się w głowach poprzestawiało. Ale potem wyszedłem na pokład i on rzeczywiście pływał niedaleko. Widzieliśmy, jak przetaczał się nad wodą – opowiadał kpt. Jerzy Jaszczuk.
Zobacz, jak ratowali wieloryba:
Wkrótce humbak zaplątał się w sieci rybackie na wysokości plaży Gdańsk-Westerplatte. Sam by sobie nie poradził. Na szczęście pomogli rybacy, strażacy, Straż Graniczna oraz pracownicy Stacji Morskiej UG w Helu. Po 40 minutach udało się uwolnić wieloryba. Cały i zdrowy ruszył znów na zatokę.
– Widzieliśmy jeszcze gejzery wody. Oddalił się w kierunku Helu – dodaje Andrzej Juźwiak, rzecznik Straży Granicznej w Gdańsku.
Znaleźliście jakieś nadmorskie "skarby". Zauważyliście na plaży coś nietypowego i chcecie się pochwalić? Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Aleksandra Arendt / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Kontakt/ Marinero/Muzeum Historii Ziemii Kamieńskiej