Trzech mężczyzn oskarżonych o porwanie dla okupu żony gdańskiego biznesmena w czerwcu 2011 roku zostało skazanych. Najwyższa kara to 8 lat więzienia, a najniższa - prawie 4 lata. Porywacze żądali miliona euro, ostatecznie uwolnili kobietę po wpłaceniu 527 tysięcy.
Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał Daniela W. na 8 lat więzienia i grzywnę, Michała F. na 6 i pół roku więzienia i grzywnę, oraz Tomasza B. na 3 lata i 10 miesięcy pozbawienia wolności. Oskarżeni muszą również naprawić krzywdę na rzecz poszkodowanych.
Poza porwaniem, mężczyzn oskarżono także o inne liczne przestępstwa, w tym przygotowanie do innego porwania, nielegalne posiadanie broni oraz włamania i kradzieże popełnione w ciągu ostatnich kilkunastu lat.
Każdemu z oskarżonych prokuratura postawiła kilkanaście zarzutów.
Wszyscy mężczyźni byli już karani - głównie za kradzieże aut na terenie Niemiec.
Uprowadzona w trakcie spaceru
Do porwania żony gdańskiego przedsiębiorcy doszło w czerwcu 2011 r. Kobieta została uprowadzona w czasie spaceru z psami w lesie niedaleko domu. Mężczyźni obezwładnili ją przewracając na ziemię i krzycząc "policja". Psy odstraszyli, rozpylając gaz pieprzowy.
Porwana była przetrzymywana przez osiem dni w wynajętym domu w okolicach Wejherowa. Według męża kobiety, trzymano ją w pozbawionym okien małym pomieszczeniu. - Przez te wszystkie dni miała na szyi założony gruby łańcuch - mówił w sądzie mężczyzna.
Negocjował wysokość okupu
Porywacze zażądali za uwolnienie kobiety miliona euro. Kontaktując się telefonicznie z mężem ofiary, używali urządzenia, które zniekształca głos. Trzykrotnie zmieniali miejsce przekazania okupu, za trzecim razem polecili pozostawić go w wyznaczonym miejscu.
- Grozili, że jeśli nie zapłacę okupu, żona zostanie zgwałcona. Usłyszałem też, że jeśli skontaktuję się z policją, zginie jedno z moich dzieci - powiedział biznesmen.
Porywacze zgodzili się ostatecznie wypuścić żonę za 527 tys. euro. - Policjanci, z którymi, mimo gróźb, skontaktowałem się, nakazali mi negocjować wysokość okupu - mówił mężczyzna.
Przygotowani do przestępstwa
Z zeznań Daniela W., jakie odczytano podczas procesu wynika, że mężczyźni bardzo skrupulatnie przygotowywali się do przestępstwa. Parę dni przed jego popełnieniem wynajęli dom i ukradli auto, w którym zmienili tablice rejestracyjne. Oprócz urządzenia zniekształcającego głos kupili też m.in. sprzęt, który miał zagłuszyć sygnał urządzenia GPS, w jakie mogło być wyposażone skradzione auto.
Porywaczy zatrzymali w sierpniu i wrześniu 2011 r. funkcjonariusze CBŚ. Wcześniej mężczyźni próbowali "wrobić" w porwanie kilku nielubianych przez siebie znajomych: kierowali tropy w ich kierunku, m.in. dzwoniąc do nich z telefonu używanego do kontaktu z rodziną uprowadzonej. Części tych osób zostały nawet przedstawione zarzuty. Cofnięto je po ustaleniu prawdziwych sprawców.
Odzyskano część okupu
Zatrzymując sprawców porwania policja odzyskała też część okupu: 354 tys. euro. W jednym z wynajętych przez nich lokali śledczy znaleźli też fachową literaturę, która miała pomóc w zacieraniu śladów.
Autor: ws/roody / Źródło: TVN24 Pomorze / PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24