W jednej z gdańskich parafii po mszy publicznie spalono książki i przedmioty, a wśród nich bestsellery J.K. Rowling, książki o hinduizmie oraz afrykańską maskę czy figurki słonia i kota. Przedmioty te na prośbę księdza przynieśli parafianie, by pozbyć się wszystkiego, co "przynosi złą moc".
- Po mszy świętej w niedzielę, o 10 była msza, o 11 się skończyło. I te dary, co były przynoszone w ciągu tygodnia, zostały zabrane przed kościółek i było ognisko – opowiada nam parafianka gdańskiej parafii NMP Matki Kościoła i św. Katarzyny Szwedzkiej. Jej kościół znajduje się przy ul. Marynarki Polskiej 148.
"Oczyszczanie" mieszkań
Przedmioty, które zostały spalone, były przynoszone z domów przez wiernych. Według wskazówek księdza miały być to rzeczy, które są związane z przesądami czy wierzeniami. - Rzeczy, które rozpraszają, jakieś amulety, wróżki, które rzekomo przynoszą szczęście – wyjaśnia nasza rozmówczyni. - Po prostu eliminujemy sprzęty, które złą moc przynoszą. Oczyścić mieszkanie ze złych mocy. Zaufać Bogu – dodaje.
Wśród spalonych na stosie przed kościołem rzeczy były najróżniejsze przedmioty, ale przede wszystkim książki - głównie fantasy, jak powieści o Harrym Potterze czy saga "Zmierzch", ale także pozycje myślicieli hinduskich. Oprócz tego widać maskę afrykańską, figurki słoni, parasolkę z postacią z japońskich kreskówek Hello Kitty oraz ramki z obrazami – są położone frontem do ziemi, więc nie widać, co na nich jest.
Zdjęcia z wydarzenia opublikowała na swoim profilu internetowym Fundacja SMS z Nieba, która ma siedzibę w Koszalinie - to ona organizowała rekolekcje w gdańskiej parafii. Zdjęcia opatrzone były cytatami z Biblii i Katechizmu Kościoła Katolickiego, które odnosiły się do palenia książek dotyczących magii czy odrzuceniu okultyzmu i wróżbiarstwa.
Jesteśmy posłuszni Słowu: "Posągi ich bogów spalisz, nie będziesz pożądał srebra ani złota, jakie jest na nich, i nie weźmiesz go dla siebie, aby cię to nie uwikłało, gdyż Pan, Bóg twój, się tym brzydzi" . Pwt 7, 25 "Duża liczba uprawiających magię przynosiła swe księgi i palił je wobec wszystkich". Dz 19, 19a Ks. Gabriel Amorth, Ks. Olszewski - wprost przestrzegają przed tym, by uważać, co się czyta, ponieważ wpływa to na nas i na nasze postrzeganie świata. facebook.com/smsznieba
Jak w średniowieczu
Wielu internautów na widok palenia książek w komentarzach pod postem zareagowała oburzeniem. Niektórzy przypominali, jak w historii zapisały się podobne akcje organizowane przez Inkwizycję w średniowieczu czy nazistów w 1933 roku w Niemczech.
Proboszcz parafii nie chciał z nami rozmawiać. Przedstawiciele Fundacji SMS z Nieba z kolei nie odbierali telefonów. Na jej profilu w odpowiedzi na ataki internautów pojawiła się za to krótka odpowiedź jej założyciela księdza Rafała Jarosiewicza. Pisze on: "Marzy mi się taki czas, kiedy ludzie w proteście przeciw zabijaniu nienarodzonych dzieci, będą reagować choć w połowie tak gorliwie, jak na spalenie książek o magii…".
Ksiądz Jaroszewicz zasłynął z inicjatywy tak zwanego Mobilnego Konfesjonału. To bus, który ma pełnić funkcję konfesjonału, którym ksiądz podróżował z miejsca na miejsce, między innymi przed centrami handlowymi, salami koncertowymi, na rynkach miast.
Kuria: forma nieodpowiednia
- Sama forma była dyskusyjna, a nawet nieodpowiednia. Nie podpisałbym się pod nią – krytykuje ks. Wojciech Parafianowicz, rzecznik kurii biskupiej w Koszalinie. Jednak z drugiej strony podkreśla, że szkodliwe jest istnienie okultyzmu, wróżb i podobnych zjawisk i intencje księdza ocenia jako dobre.
- Kościół zawsze będzie na nie wskazywał, ponieważ mają one destrukcyjny wpływ na życie wielu ludzi. Z pewnością takie właśnie intencje przyświecały pomysłodawcom rekolekcji. Nie mieli oni też wpływu na to, co ostatecznie przyniosą ze sobą ich uczestnicy - zaznaczył ks. Parfianowicz.
Ksiądz Parafianowicz zauważa również, że całe wydarzenie zostało oderwane od kontekstu, czyli tematu rekolekcji ze szkodą dla samej tematyki.
- Czym innym jest bycie na miejscu, usłyszenie odpowiedniego wprowadzenia, a czym innym obejrzenie w internecie wyrwanego z kontekstu zdjęcia opatrzonego tendencyjnym tytułem. Powtórzę jednak, że forma działania była nieodpowiednia i w odbiorze medialnym mogła nawet odwrócić uwagę od realnych zagrożeń duchowych - podkreślił ks. Parfianowicz.
- Mówimy teraz o jakimś zdjęciu, o tej formie, zamiast rozmawiać o realnym problemie - żałuje.
Przyznaje, że rozmawiał z "księdzem Rafałem" i przekazał mu to samo. Kuria żadnych konsekwencji nie zamierza wobec niego wyciągać, ale liczy na to, że ksiądz zmieni w przyszłości formę rekolekcji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa,kb/gp,adso / Źródło: TVN24 Pomorze, PAP
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/smsznieba